Jan Grabowski – Finek; Rozdział XVI.

Posłuchaj

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Ciocia Musia przywiozła mamie Dzidzi w upominku piękną skórę przed łóżko.
Katarzyna, gdy jej pokazano prezent cioci, pokiwała głową i powiedziała:

— Tylko ją położyć na ziemi! Zaraz nasz Finek pokaże, co potrafi! Już on da radę tej skórze. Strzępy z niej tylko zostaną!

Nie bardzo wierzono przepowiedniom Katarzyny. Wszyscy wiedzieli o tym, że miała ona zawsze z Finkiem na pieńku. Położono więc uroczyście piękną skórę przed łóżkiem. I pani Rosochacka nie mogła się nacieszyć miękkością i puszystością futra.
A Finek? Czy Finek nie zwrócił uwagi na prezent cioci Musi? Nie? Dlaczego?
Dlatego, że Finek tego dnia nie pokazywał się wcale w sypialnym pokoju! Był zajęty gdzie indziej.
Gdzie? Kręcił się koło kuchni?
Tak. Przyczaił się w korytarzu. I jak tylko zobaczył, że drzwi do kuchni są uchylone, wsunął się cichuteńko za pakę z węglami.
Był tak zgorzkniały po ostatniej awanturze z czekoladkami, że postanowił sobie rozerwać się gdzieś z dala od ludzi! A jak najbliżej kubła!
W kuchennym kuble, jak wiecie, można zawsze znaleźć pociechę!
Katarzyny nie było właśnie w kuchni. Finek wychylił się więc zza paki. I ostrożnie, na końcach palców, sunął w stronę, gdzie zwykle stał kubeł.
Już był w połowie drogi, gdy zaleciał go zapach całkiem niespodziewany! Gdzieś z góry! Jakby spływał z sufitu! Podniósł więc wysoko nosek i pociągnął. Tu!
Zaciągnął się drugi raz! Tak, tu! Niezawodnie tu! Albo na stołku, albo jeszcze wyżej!
Finek wspiął się na stołek. Spojrzał. Przed nim stał talerz! A na talerzu wysoka babka, oblana sokiem malinowym!
Liznął sok raz, liznął drugi. Wyborne!
Nie tracąc czasu, zaczął lizać coraz szybciej. Język aż mu fruwał w powietrzu! Wylizał do czysta sok z talerza.
Już miał się zabrać do babki. Aż tu słyszy nagle tupot nóg koło drzwi. Zgrzyt klucza w zamku. Wraca… Kto? No oczywiście Katarzyna.

Katarzyna!!!

Jednym susem Finek był już na ziemi! Drugim śmignął w otwarte drzwi korytarza! Jak strzała przebiegł pokój jadalny. Wpadł do przedpokoju. Schował się w kąt.

„Ach, jak ja nie lubię tej Katarzyny! — wyrzekał, siedząc przyczajony za paltem. — Ręce ma twarde i ciężkie! Jest dziwnie niedelikatna! I nigdy nie wiadomo, co jej do głowy przyjdzie! Oho, już się gniewa” — pomyślał, jeszcze głębiej wtulił się w kąt i zasłonił paltem.

Katarzyna tymczasem wpadła do jadalnego pokoju. I narzekała przed panią Rosochacką:

— To skaranie boskie z tym psem! Wyjść z kuchni nie można! Ta szelma wylizała sok z leguminy do czysta! Co teraz począć? Trzeba robić wszystko od nowa! Skórę obłupię z niego, jak go złapię! Finek! Finek! Pójdź tu zaraz! Pójdź, psino! — wołała aż nazbyt zachęcająco.

Ale Finek ani drgnął.

„Nie ma głupich! Wiem ja, co znaczy takie wołanie!” — powiedział sobie i jeszcze głębiej wtulił się w palta.

— Finuś! Piesek! Pójdź tu! — nawoływała Katarzyna chodząc po pokojach.

Szukała wszędzie psa. Ale Finek ani myślał opuszczać kryjówki.

— Finuś! Na-tu-na! Piesku! Masz! Finek! Masz! — wabiła coraz przymilniej Katarzyna.

Finek wiedział aż nadto dobrze, co były warte te obiecanki!
Siedział więc pod paltem. A oglądał się dokoła i rozmyślał, gdzie by się tu ukryć jeszcze bezpieczniej. Wydało mu się to tym bardziej konieczne, że słyszał ciężkie kroki Katarzyny.
Cichutko więc, ostrożnie, spłaszczony, tak że brzuszkiem prawie dotykał ziemi, przyczołgał się do drzwi pokoju. Wsunął się pomiędzy dwie stojące obok siebie szafy!
Odetchnął. Tu czuł się całkiem pewnie. Tym bardziej że Katarzynie znudziły się widać bezowocne poszukiwania, bo przestała go wołać. Już nie było słychać jej stąpania.
„No! Może się nareszcie uspokoi! Nigdy nie wiadomo, co w tym domu najporządniejszego psa spotkać może!” — pomyślał Finek z ulgą.

Utwór udostępniony na Licencji Wolnej Sztuki.

(szczegóły licencji >> klik <<)

Jan Grabowski

(ur. 16 marca 1882 w Rawie Mazowieckiej, zm. 19 lipca 1950 w Warszawie) – pedagog, pisarz, znawca sztuki, autor podręczników geometrii, monografii zabytków, przewodników po Warmii i Mazurach, twórca wielu książek dla dzieci i młodzieży, z których największą popularność zyskały opowiadania o zwierzętach.

Czytaj więcej >>wiki<<