Grzegorz Osóbka – Wróżka Berenika

Posłuchaj

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Miała czarne włosy, lekko falujące. Była świetnie wytrenowana i miała śliczny fioletowy kombinezon motocyklowy. Tak – bo wróżka Berenika jeździła na motorze. Jej Honda, o wielkim silniku i wielkich rurach wydechowych, robił mnóstwo hałasu, ale tylko jak jeździł po drogach. Tylko, że, jak każda czarownica, Berenika wolała latać nim w powietrzu, a wtedy silnik milkł i Berenika słyszała tylko świst wiatru. Inne czarownice też już dawno przesiadły się z miotły na motory. Zapanowała wręcz w tym światku taka moda. Co bardziej oryginalne czarownice wynajdowały egzemplarze muzealne, jeszcze z czasów drugiej wojny światowej, czy piękne Harleje, Junaki… Berenika miała nowoczesną, fioletowo-zieloną Hondę o niebywałym przyspieszeniu. Potrafiła w ciągu dwóch godzin dolecieć do dowolnego miejsca na ziemi. Wzbijała się wysoko w górę, jak to tylko potrafił robić dinozaur Pimpuś, aż tam, gdzie zaczyna się kosmos, do wysokiej stratosfery i tam wciskała gaz do dechy rozpędzając się do niesamowitych prędkości. Lubiła tak szusować mając pod sobą planetę Ziemia, a nad sobą księżyc, gwiazdy, słońce i tę całą przestrzeń kosmiczną, tam dostępną na wyciągnięcie ręki.
Berenika miała miał siostrę – Gabrielle. Mówiła do niej „bysia”. W dzieciństwie codziennie spędzały czas ze sobą bawiąc się na słonecznych zboczach przepięknej afrykańskiej góry Kilimundżaria. Ich rodzice to byli murzyńscy magowie o wielkiej mocy czarowania. Teraz już odpoczywają po latach wspaniałej magii, którą świadczyli okolicznym plemionom murzyńskim. Potem losy Gabrielle i Bereniki rozeszły się. Berenika poleciała do Londynu, do Wyższej Szkoły Magicznej Czarnoksiężnika Rondona, gdzie po pięciu latach wytężonej nauki osiągnęła poziom Fioletowego Diademu, czyli jeden z najwyższych poziomów mocy czarnoksięskiej. Berenika nie wykorzystywała na co dzień swoich zdolności – wolała proste czary, dające pomoc potrzebującym ludziom. Lubiła też chodzić na zakupy – kupować sobie nowe ubrania, czy sprzęty sportowe – i dlaczego czarowała pieniądze. Cóż – lubiła dobrze zjeść, wypić, wygodne mieszkanie… Pozostała w Londynie i nie chciała już wracać do Afryki.
Tymczasem Gabrielle wyszła za mąż za lokalnego księcia z afrykańskiego rodu. Zamieszkała niedaleko od swoich stareńkich już rodziców i często ich odwiedzała. Nie zajmowała się już magią, tak jak oni, i zapomniała większość zaklęć. Urodziła piątkę dzieci, zajmowała się domem – gotowaniem, praniem, sprzątaniem, itp. W Europie ten model zachowań kobiet odchodził już w przeszłość – wiele kobiet wybierało inną drogę – praca, sport, zdrowie, przygody, podróże, a między innymi dopiero rodzina. W Afryce jednak rola kobiety była raczej sprowadzona do gospodarstwa domowego, czyli właśnie takich domowych zajęć.
Afryka to niespokojny kontynent. Co chwilę wybuchają tam wojny i jedne plemiona murzynów zabijają inne plemiona. W efekcie co chwilę dochodzi do rozlewu krwi. I w pewnym momencie wrogie plemię murzyńskie zaatakowało ziemię, na której żyła Gabrielle z rodziną. Zginął jej mąż, książę, rodzice, a ona sama wraz z dziećmi ukryła się w piwnicy domu, w którym mieszkali. Wiedziała jednak, że wcześniej czy później wrogowie ją odnajdą, a ona nie ma jak się obronić i jak obronić swoje dzieci.
Gabrielle miała rozładowany telefon – właściwie bateria była na granicy wyczerpania. Wiedziała, że wystarczy jej na jedną rozmowę, no może dwa-trzy sms’y. Skupiła całą swoją uwagę by rozmowa, którą zamierzała wykonać, była jak najbardziej skuteczna. Gabrielle postanowiła bowiem zadzwonić do swojej siostry.
– Bereniko, możesz rozmawiać? – zapytała drżącym głosem.
– Tak, Bysiu, co u Ciebie słychać? – Berenika wyczuła w głosie siostry strach.
– Jestem z dziećmi w domu, w piwnicy. Zaatakowało nas wrogie plemię murzyńskie. Uratuj nas. Zaraz nas znajdą. Nie wiem ile nam zostało czasu. Baterię w telefonie mam rozładowaną. Możesz się więcej do mnie nie dodzwonić… – i… bateria padła.
Berenika jednym skokiem była już na motorze. Kopniakiem go uruchomiła, wzbiła się do stratosfery i odpaliła moce silnika atomowego. To był najszybszy tryb tej maszyny. Jednak jak już była w połowie drogi, nad morzem, ku swojemu przerażeniu przypomniała sobie, że nie wzięła czarodziejskiej różdżki! A to oznacza, że nie mogła czarować. I nie ma swoich sił czarnoksięskich. Trudno – pomyślała… Dam sobie radę.
Berenika mogła tak pomyśleć, bo miała czarny pas karate. Karate to taka sztuka walki, czyli wytrenowanie w tym jak się bić. A czarny pas to taka odznaka, że ma się wielką siłę i wiedzę, że się jest mistrzem. Berenika codziennie od lat trenowała. Rano pompki, brzuszki, przysiady, skłony i wiele innych ćwiczeń, ale przede wszystkim potrafiła świetnie walczyć.
Po paru chwilach wylądowała ze swoim motorem na terenie posiadłości, gdzie mieszkała Gabrielle. W Afryce panował ogromny upał. Zdjęła kask, założyła czarne okulary słoneczne i rozejrzała się dookoła. Dom był na pierwszy rzut oka pusty. Gabrielle z dziećmi na pewno siedziała w piwnicy.
Ale… co to? Zza domu wyłania się grupa murzyńskich wojowników z wielkimi nożami. Zaraz napadną na Gabrielle! Berenika błyskawicznie podbiega do nich – zauważają ją i już szykują się do ataku, kiedy wspaniałym wielkim wyskokiem Berenika wzbija się w powietrze i z wysokości kopie pierwszych wrogów. Walka zaczyna się na dobre…
W tym czasie Gabrielle słyszy, że w domu i wokół domu trwa walka. Dzieci płaczą i tulą się do mamy. Ale siedzą w piwnicy. Siedzą cicho w nadziei, że ich nikt nie zobaczy. Jednak jeden zły wojownik odkrył ich skrytkę i już wyjmuje nóż, ale…
Berenika zauważyła go i błyskawicznie zaatakowała od tyłu pokonując wroga! To był ostatni ze złych wojowników. Berenika uratowała Bysię i jej dzieci!
Teraz wszyscy rzucili się sobie w objęcia i płaczą ze szczęścia. Żyją! Udało się! Zwycięstwo! Wspaniała wróżka Berenika, nawet bez czarów i tylko dlatego, że była świetnie wytrenowana, pokonała tylu wrogów! Wsiadają wszyscy na motor i odlatują razem do domu Bereniki. Teraz będą żyć razem długo i szczęśliwie!

Grzegorz Osóbka na #TataMariusz

Grzegorz Osóbka

Mam kochane, mądre, silne, odważne, piękne i dobre dwie córeczki – Weronikę i Gaję. Pierwsza jest wczesną nastolatką, a druga o rok młodsza. Już trochę za duże jak na tego typu bajki… Choć wciąż pamiętają każdy ich szczegół.
Osobiście nie przepadam za tym czytaniem z pokolenia na pokolenie tych samych bajek. Bo moja babcia takie czytała mamie lub tacie, to i ja mam swoim dzieciom. Trochę to bez sensu, bo świat się zmienia. Raczej zrobimy lepszą robotę wzmacniając dzieciaki w ich własnej ciekawości, kreatywności i dyscyplinie tworzenia lepszego świata na przyszłość.

Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Dowiedz się więcej ? klik.