Grzegorz Osóbka – Jesień w mieście

Posłuchaj

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Dziewczynka spędziła całą wiosnę, lato i pół jesieni pod nowym drzewem. Zwiedzała w tym czasie las, poznawała zwierzęta.
Raz napadła ją wataha wilków, ale, że dziewczynka była świetnie wytrenowana, to wystarczyło parę celnych, szybkich i silnych ciosów i pokonała wszystkie. Potem sama się bawiła goniąc je po lesie i zapędzające przestraszone do norki. Z niedźwiedziem nie było już tak prosto, ale raczej i dziewczynka i miś nie stawali sobie na drodze jakoś przeczuwając, że może to skończyć się źle. Ale miała też dużo nowych przyjaciół – od malutkiej jaszczurki zwinki, żbika Maćka, ropuchy Wandy, po stado pięknych jeleni, z którymi lubiła rozmawiać, kiedy siadała pod wieczór na polanie, jak wychodziły na kolację. Słowem – to był piękny czas.
Tego dnia jednak padał deszcz. Na drzewach było coraz mniej liści. Jesień. Zimno. Dziewczynka dobrze pamiętała poprzednią zimę i jak trudno było wytrzymać na mrozie. Wtedy jeszcze polowała na zające, więc mogła sobie z nich zrobić futro, ale w tym roku zaprzyjaźniła się ze wszystkimi zajączkami na łące i nie wyobrażała już sobie …robienia z nich futra.
Od dawna też dziewczynce chodziła po głowie myśl, że zimę lepiej będzie spędzić w mieście. Zawsze łatwiej znaleźć tam kryjówkę przed zimnem i coś do jedzenia.
Tak więc wstała i poszła. Nie miała ani jednego bagażu. Nie potrzebowała mieć. Pod wieczór, doszła do miejsca, skąd widać było już w zapadającym zmierzchu wijącą się między polami i wioskami drogę prowadzącą do miasta. W oddali mgliście ukazywała się jego poświata. Dziewczynka wiedziała, że na miejsce dotrze, po nocnej wędrówce, nad ranem. No cóż. „Damy radę”, pomyślała i poszła.
Rano, idąc ulicami przedmieścia, była cała przemoknięta, bo jeszcze w nocy padał zimny deszcz, no i głodna. Otworzył się pierwszy sklep, więc dziewczynka od razu do niego weszła. Zobaczyła na półkach mnóstwo jedzenia. Była taka głodna, że zabolał ją brzuszek. Podeszła do pani za ladą i podała jej bułkę, którą chciała kupić. „2 złote” mówi pani za ladą, a dziewczynka już chciała powiedzieć, że nie ma… ale powiedziała coś innego: „Ma pani tutaj nierozłożony towar – ziemniaki w skrzyniach. Ja go pani porozkładam na półki, a pani zapłaci mi za to 4 złote – dwa za bułkę i dwa za gorącą herbatę”. Pani za ladą spojrzała na dziewczynkę, na jej wytrenowane mięśnie i mocne spojrzenie i powiedziała „okej”. Dziewczynka sprawnie poukładała ziemniaki na półki i zaraz potem zajadała się bułką popijając gorącą herbatą.
Dziewczynka wyszła ze sklepu i poszła dalej. Była zmęczona i cały czas jej ubranie było przemoknięte. Ale zaraz dalej zobaczyła hotel. Weszła do środka i poprosiła o pokój na całą zimę w zamian za to, że codziennie będzie sprzątać cały hotel. Pan z recepcji porozmawiał z kierownikiem hotelu i oboje się zgodzili. Nie wstał dobrze dzień, a dziewczynka miała już pełen brzuszek, pracę i nocleg na całą zimę i smacznie zasypiała.
Do wiosny dziewczynka była już bardzo bogata. Swoją zaradnością doprowadziła do tego, że miała dwie dobrze działające firmy zajmujące się produkcją i sprzedażą outdoor’owej odzieży dla dziewczynek. Często widywała się z mamą i tatą, którzy byli z niej bardzo dumni. Dziewczynka czuła, że wszystko jest dobre i piękne ? A jednak tęskniła za drzewem… choć sama nie wiedziała czy bardziej za starym czy za tym nowym. Tęskniła za tamtym czasem, kiedy nie miała nic. I tak sobie pomyślała, że czasem trudniej jest mieć niż nie mieć. Że jak się nie ma nic, to ma się więcej.

Grzegorz Osóbka na #TataMariusz

Grzegorz Osóbka

Mam kochane, mądre, silne, odważne, piękne i dobre dwie córeczki – Weronikę i Gaję. Pierwsza jest wczesną nastolatką, a druga o rok młodsza. Już trochę za duże jak na tego typu bajki… Choć wciąż pamiętają każdy ich szczegół.
Osobiście nie przepadam za tym czytaniem z pokolenia na pokolenie tych samych bajek. Bo moja babcia takie czytała mamie lub tacie, to i ja mam swoim dzieciom. Trochę to bez sensu, bo świat się zmienia. Raczej zrobimy lepszą robotę wzmacniając dzieciaki w ich własnej ciekawości, kreatywności i dyscyplinie tworzenia lepszego świata na przyszłość.

Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Dowiedz się więcej ? klik.