Grzegorz Osóbka – Wiatr w żagle
Posłuchaj
Przeczytaj
Dziewczynka dostała poważne i trudne zadanie. Musiała dostarczyć cztery chleb i wodę dla żołnierzy walczących po drugiej stronie Zatoki Karmeńskiej. Były to czasy, kiedy po morzach i oceanach pływały tylko żaglowce.
To ważne zadanie dziewczynka otrzymała prosto od króla. On wiedział, że na morzu bywa różnie i, że nikt inny tylko dziewczynka może poradzić sobie z tym zadaniem.
Dziewczynka stała w porcie i oglądała swój żaglowiec, na który tragarze wnosili worki z chlebem i bukłaki ze słodką wodą. Załogę jej okrętu stanowiła drużyna dwunastu marynarzy, ale większość z nich nie miała dużego doświadczenia.
Ustawiła ich wszystkich w szeregu i podchodziła do każdego patrząc mu prosto w oczy:
– Nazwisko?! – krzyczała tak patrząc.
– Dżejms – odpowiedział pierwszy marynarz. Wyglądał dość chuderlawo, ale miał jasne spojrzenie w swoich ciemnych oczach.
– Nazwisko?! – dziewczynka spytała następnego.
– Spark – ten był znowu otyły i niemrawy.
I tak dziewczynka odpytała każdego z dwunastu marynarzy, których dostała jako załogę. Żaden z nich nie był silnym i dzielnym żeglarzem. Dziewczynka stanęła przed nimi wszystkimi i tak powiedziała:
„Żeglarze! Czeka nas ważne zadanie! Musimy dostarczyć chleb i wodę do naszych żołnierzy po drugiej stronie Zatoki. Dotrzemy tam tym oto żaglowcem. Nie wiemy jaka będzie pogoda i wiatr. Nie wiemy więc jak długo będziemy płynąć. Możemy płynąć dzień lub nawet trzy dni! Bądźcie dzielni! Na pokład!”.
I wszyscy szybko weszli na pokład żaglowca, który był gotowy do wypłynięcia. Postawili żagle, które złapały wiatr. Dziewczynka złapała kurs i ustawiła tak żagle, by łapały wiatr. Pogoda wyglądała na ładną. Szczęście zdawało się sprzyjać.
Kiedy byli jednak już na środku zatoki – wiatr ustał. Żagle opadły i żaglowiec stanął w miejscu. Woda w morzu była niewzruszona najmniejszą falką, zmarszczeniem, które wywołałby podmuch wiatru. Upał z nieba lał się na żeglarzy, którym było bardzo gorąco.
Mijały długie godziny i sytuacja wcale się nie zmieniała. Nie działo się nic. Żeglarze najpierw ze sobą rozmawiali, ale potem już tylko leżeli czekając na noc, która mogła dać trochę chłodu i odpoczynku. Ale noc była też gorąca i tak samo bezwietrzna.
Następny dzień też. I następna noc. I następny dzień i noc. I tak już stali bardzo długo – wiele, wiele dni. Załoga była coraz bardziej marudna i głodna, bo zapasy żywności przeznaczonej dla niej zostały zjedzone, a woda wypita.
Został tylko ten chleb i woda, którą mieli dostarczyć do walczących żołnierzy. Ale dziewczynka wzbraniała im tego.
Dziewczynka była najpierw zła, potem zrozpaczona, potem zobojętniała. Nie wiedziała jak się ma zachować i co robić. Nie było wtedy telefonów komórkowych, ani internetu, więc dziewczynka nie miała jak się dowiedzieć, czy żołnierze jeszcze potrzebują chleba i wody, które miała im dostarczyć.
Być może żołnierze już nie walczą i nie potrzebują jedzenia i wody? A być może właśnie bardzo potrzebują? Już wiele dni temu dziewczynka miała dotrzeć do brzegu, więc być może na nią już nie czekają. A może właśnie bardzo czekają. Nie wiadomo.
Mijały kolejne dni bez najmniejszego powiewu. Żagiel cały czas zwisał bezwładnie. Łódź stała w miejscu. Załoga stanęła przed dziewczynką. Byli to ludzie bardzo głodni i spragnieni. Zmęczeni wieloma dniami oczekiwania na wiatr.
– Daj nam jeść i pić! – krzyknęli.
Dziewczynka nie miała nawet siły odpowiedzieć. Jednak w pewnym momencie coś w niej samej, w jej środku się zmieniło. Spojrzała na załogę, spojrzała w niebo.
Poczuła, że to co jest nie zależy od niej, że nie ponosi za to odpowiedzialności. Nie ponosi też odpowiedzialności za to czy żołnierze jeszcze walczą i czy są głodni.
Jednak odpowiada za swoją załogę, za ludzi, którzy powierzyli jej siebie, by razem z nią dopłynąć do drugiego brzegu.
– Nie uratuję świata i nawet nie wiem, czy świat jeszcze chce bym go ratowała. Mogę jednak zdecydować, że Wy nie będziecie głodni i spragnieni.
I kiedy powiedziała te słowa wiatr dmuchnął. Pojawiła się mała chmurka i dała szansę na mocniejszy wiatr. Jej załoga miała jednak nadzieję na jedzenie i picie, które już właściwie dziewczynka im obiecała. Ale teraz dopiero czekało dziewczynkę najtrudniejsze zadanie.
Pozwolić załodze na zjedzenie zapasów chleba i wody przeznaczonych dla żołnierzy, czy jednak wykorzystać ten wiatr i spróbować dopłynąć do brzegu?
– No dobrze, posłuchajcie! – powiedziała dziewczynka do załogi – Mamy szansę dowieźć jednak żywność i wodę dla żołnierzy. Ale wy potrzebujecie sił, by tego wielkiego czynu dokonać! Każdemu należy się jeden bochen i jeden bukłak z wodą. Jedzcie i pijcie i szybko wracajcie do żagli. Płyniemy do celu! Pamiętajcie – tylko jeden bochen chleba i jeden bukłak wody!
Żeglarze poczuli, że decyzja jest dobra. Posłuchali się dziewczynki. Nasycili swój głód, ale większość zapasów została nietknięta. Żaglowiec dotarł po dniu żeglugi do portu, gdzie stacjonowali żołnierze. Byli już bardzo głodni i spragnieni. Dzięki temu, że dziewczynka prawie do ostatniej chwili zabraniała swojej załodze na spożywanie zapasów przeznaczonych dla żołnierzy, to zostało ich całkiem sporo. Żołnierze mogli się najeść i napić.
Król docenił niezłomną postawę dziewczynki. Dał jej order za to, że uratowała i załogę i żołnierzy.
Cała ta przygoda mocno zmieniła dziewczynkę. Nauczyła ją tego gdzie zaczyna się jej odpowiedzialność, a kiedy nie ma co rozpaczać, bo dana sytuacja nie zależy od niej. Nawet jakby była bardzo trudna. Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie!
Grzegorz Osóbka
Mam kochane, mądre, silne, odważne, piękne i dobre dwie córeczki – Weronikę i Gaję. Pierwsza jest wczesną nastolatką, a druga o rok młodsza. Już trochę za duże jak na tego typu bajki… Choć wciąż pamiętają każdy ich szczegół.
Osobiście nie przepadam za tym czytaniem z pokolenia na pokolenie tych samych bajek. Bo moja babcia takie czytała mamie lub tacie, to i ja mam swoim dzieciom. Trochę to bez sensu, bo świat się zmienia. Raczej zrobimy lepszą robotę wzmacniając dzieciaki w ich własnej ciekawości, kreatywności i dyscyplinie tworzenia lepszego świata na przyszłość.
Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Dowiedz się więcej ? klik.
Zostaw komentarz