Arkadiusz Łakomiak – Wilczyca Łatka; Część Czwarta

Posłuchaj

Przeczytaj

Rozdział IV
„Łatka”

Nadszedł ciepły acz pochmurny dzień. Pewna siebie wataha, razem ze swoimi młodymi, wyszła na skraj sosnowego lasu. Widać było po niej ogromną determinację i gotowość do polowania. Na horyzoncie pojawiły się wyraźne zarysy wiejskich chat. Wilki szły powoli jeden za drugim, wadera pierwsza, a Łatka na samym końcu. I to właśnie ona, jako jedyna, usłyszała nagle cichy płacz dziecka, dochodzący z niedalekiej łąki. Zwolniła, by się uważniej przysłuchać dźwiękom. Żyjąc blisko człowieka, dobrze rozpoznawała ludzką mowę. Była mądra. W lot pojęła całą sytuację i postanowiła szybko działać. Zaczęła więc stawiać kroki w taki sposób, aby nie zważać na leżące suche liście i patyki. Chciała tym samym zagłuszyć ludzkie odgłosy, by nikt ich więcej nie usłyszał. Niestety, dziecko zapłakało głośniej, czym zwróciło na siebie uwagę wygłodniałych wilków. Wataha zatrzymała się. Wadera nastroszyła uszy, podniosła nos i natychmiast przywołała do siebie Łatkę.
– Być może to ślepy trop, ale trzeba sprawdzić ten dziwny zapach i hałas. Mam pewne swoje podejrzenia i dlatego właśnie ciebie wybieram do tego zadania. Kto wie, co tam się ukrywa? czuję, że możemy mieć dziś szansę na łatwą i smakowitą przekąskę. Ruszaj, nie ma na co czekać!
Wilczyca wykonała polecenie i niebawem podeszła bliżej człowieka.
Jakie było jej zdziwienie i radość, kiedy ujrzała przed sobą dawną przyjaciółkę Hanię. Nie wiedziała tylko, dlaczego ona siedzi w trawie i ciągle płacze. Ale odpowiedź była bardzo prosta. Dziecko wyszło z domu i udało się na pobliską łąkę, by pozachwycać się kwitnącymi kwiatami, a tkało dlatego, ponieważ źle stanęło i zwichnęło sobie kostkę w stopie. Dziewczynka, zobaczywszy ukochanego zwierzaka, przez moment zaniemówiła. Była całkowicie zaskoczona i oszołomiona takim niespodziewanym widokiem. Nie trwało to jednak długo.
Dziecko rozpłakało się jeszcze mocniej… lecz tym razem ze szczęścia.
– Gdzieś ty się podziewała, co się z tobą działo?! Ale suczka jedynie machała ogonem i cicho popiskiwała. – Jakże się cieszę, że cię widzę, ty moja mordko; wróć ze mną do domu, będziemy już zawsze razem! Jednak wilczyca nie chciała tego słuchać. Dobrze pamiętała ten wieczny głód, okropny łańcuch i bolesne bicie. Na sobie wciąż miała kilka dużych blizn, które za każdym razem przypominały jej okrutne chwile, spędzone w psiej budzie. Poza tym czuła, że jej dom jest teraz wśród wilczych towarzyszy.
Nieoczekiwanie, Łatka zaczęła zachowywać się w przedziwny sposób. Postanowiła pchać Hanię swoim wielkim nosem w kierunku wiejskich chat. Chciała, żeby wstała i szybciutko stąd odeszła, lecz dziecko nie mogło się podnieść, bowiem ból w nodze był tak duży, że w ogóle nie pozwalał się ruszyć. Wtem rozległo się wycie wilków, a to był znak dla wilczycy, że musi czym prędzej powrócić do watahy i opowiedzieć wszystkim to, co tu zobaczyła. Ostatni raz spojrzała w stronę Hani i ze spuszczoną głową ruszyła z powrotem. Dziewczynce od razu zrobiło się bardzo smutno, ponieważ swoimi słowami niewiele wskórała. Przez moment jeszcze wierzyła, że wszystko się ułoży, że wrócą razem do domu, ale niestety, myliła się. Natomiast Łatka doskonale wiedziała, była absolutnie przekonana, że gdy tylko zgłodniałe wilki dowiedzą się o bliskości osamotnionego i bezbronnego dziecka, to z pewnością rzucą się na nie, a ona sama jej nie pomoże. Ta myśl ją przerażała.
Po powrocie do watahy, natychmiast została spytana o te dziwne odgłosy. Skłamała, mówiąc, że to tylko popiskiwania myszy. Jednak wadera nie dała się tak łatwo oszukać. Czuła, że coś tu jest nie tak.
– Sprawdzimy to sami, a jeżeli okaże się, że kłamiesz, to zostaniesz wygnana z naszej wilczej wspólnoty, rozumiesz?
Latka, próbowała ją jeszcze powstrzymać od tego zamiaru, ale na próżno, wilki pobiegły na łąkę. Wtedy wpadła w lekką panikę. Nie wiedziała, co jeszcze może zrobić, aby uratować dziewczynkę. Zrezygnowana i bardzo wściekła, zawyła z całych sił, czym przykuła uwagę pana leśniczego, który akurat przypadkiem niedaleko przejeżdżał rowerem. Człowiek, zaciekawiony przeraźliwym wyciem wilka, udał się w jego kierunku.
Łąkę okrywała lekka mgła. Widok przecudowny, jakby przykryto ją miękką i puszystą kołderką. Tu i ówdzie cykały świerszcze i brzęczały pszczoły.
Na niebie nisko przelatywały krzykliwe jerzyki oraz jaskółki, a w oddali odzywał się znajomy dzięcioł.
Mężczyzna był już blisko, mocno wytężał wzrok, miał co prawda złe przeczucia, ale szedł pewnie i ostrożnie stawiał kroki. Doświadczenie podpowiadało mu, aby być czujnym i przygotowanym na wszystkie możliwości. W swojej trzydziestoletniej karierze leśniczego zbyt często doznawał różnego rodzaju obrażeń, a to od dzika, niedźwiedzia, rannego jelenia, czy nawet od roju szerszeni. Z dzikimi zwierzętami nie ma żartów.
Niespodzianie, ujrzał przed sobą szybko biegnącego wilka, a za nim resztę jego watahy, która wybiegła z lasu wprost na przyleśną łąkę.
Zatrzymał się. Ciarki przeszły mu po plecach, jednakże zachował zimną krew i na wszelki wypadek wyciągnął i przeładował broń.
Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie. Wadera, zobaczywszy mężczyznę, zrobiła nagły zwrot w jego stronę i od razu przystąpiła do szaleńczego ataku.
Leśniczy nie namyślając się długo, przyłożył celownik do oka, wstrzymał oddech, wycelował, lecz niestety, nie dostrzegł, że za biegnącą dokładnie na niego waderą,
siedzi w wysokiej trawie, zapłakana dziewczynka. Łatka widząc całą tę sytuację, najszybciej jak tylko mogła, pobiegła w stronę dziecka.
Wtedy padł strzał. Przeraźliwy huk poderwał ptaki, przesiadujące na pobliskich drzewach, a echo natychmiast popędziło w kierunku wsi. Pocisk przeszył ciało wadery,
ta padła… a później stało się coś nieoczekiwanego. Kula przeszła na wylot i podążała prosto w kierunku dziecka. Łatka to wcześniej przewidziała i dlatego, w tym samym momencie, ostatkiem sił rzuciła się w stronę Hani, zasłaniając ją przed śmiertelną kulą.
Ten ryzykowny plan się powiódł. W całym potwornym rozgardiaszu, przestraszone stado wilków rozbiegło się na wszystkie strony, by wkrótce zniknąć w gęstwinie lasu.
– Nie!!! Hania krzyknęła.
Niestety, ale tuż przed jej nóżkami leżała bardzo ciężko ranna Łatka, która z ledwością łapała każdy oddech. Dziewczynka przysunęła ją do siebie, wzięła na kolana. Mówiąc coś do niej, szepcząc do ucha, szlochała. Wyczuła, że jej serce coraz wolniej i ciszej bije.
Po chwili przybiegł pan leśniczy. Zjawili się także rodzice dziewczynki i inni ludzie, którzy słyszeli strzał. Wszyscy zebrali się wokół dziecka i wilczycy. Haneczka z wielką czułością głaskała Łatkę po głowie i łamiącym się głosem nuciła jej ulubioną piosenkę. Odważne i bardzo wrażliwe serce zwierzaczka niebawem ucichło.
Zapłakało szare niebo. Rozpadał się nagle ulewny deszcz, który na długi czas ukrył łzy wszystkich. Kiedy już zamierzano wracać do domu, z pobliskich traw usłyszano jakiś dziwny szelest. Ludzie stanęli jak zaklęci. Wzrok mieli wbity tylko w jedno miejsce… Po chwili, wyłoniła się z trawy mała postać umorusanego i przemokniętego do suchej nitki wilczego szczeniaka. Biedaczek okropnie trząsł się ze strachu. Było to najprawdopodobniej maleństwo bohaterskiej Łatki, ponieważ miało taką samą białą plamkę na sierści, jak jego mama.
Hania, natychmiast wzięła go na ręce, przytuliła i mocna pocałowała. Zasłoniła mu jeszcze przerażone oczka, ponieważ nie chciała, aby szczeniaczek oglądał ciało swojej matki. – Mamo, tato, weźmy go ze sobą! Chyba nie zostawimy go tutaj samego?
– Prosiła przez łzy. Rodzice nie zastanawiali się ani chwili. Zgodzili się od razu i to bardzo chętnie.
– Jesteśmy to winni Łatce, najdroższa córeczko, zawsze będzie żyła w naszej pamięci, nigdy nie zapomnimy o tym, że uratowała cię przed śmiertelną kulą.

Epilog
Minął jakiś czas. Po tych wszystkich wydarzeniach Hania powoli dochodziła do siebie. Na jej twarzy pojawiał się coraz szerszy uśmiech, którego dawno nie widziano. Bardzo szybko poprawiły się też oceny w szkole i kontakty z rówieśnikami.
Relacje z tatą były najlepsze, odkąd sięgała pamięcią.
Na skraju lasu postawiono wspaniały pomnik, ku czci dzielnej wilczycy. Hania, opiekowała się jej synkiem, nazwanym oczywiście – Łatek. Była bardzo dumna z tego, że może zajmować się prześlicznym kudłatym maleństwem. Uwielbiała chodzić z nim na spacery, dawać mu jeść i rozpieszczać, jak tylko się da. Wilczek zamieszkał w domu razem ze swoją nową rodziną, gdzie był bardzo, ale to bardzo kochany. Miał swój przytulny kojec, mnóstwo zabawek… I był najszczęśliwszym zwierzakiem pod słońcem!

Epilog

Minął jakiś czas. Po tych wszystkich wydarzeniach Hania powoli dochodziła do siebie. Na jej twarzy pojawiał się coraz szerszy uśmiech, którego dawno nie widziano. Bardzo szybko poprawiły się też oceny w szkole i kontakty z rówieśnikami.
Relacje z tatą były najlepsze, odkąd sięgała pamięcią.
Na skraju lasu postawiono wspaniały pomnik, ku czci dzielnej wilczycy. Hania, opiekowała się jej synkiem, nazwanym oczywiście – Łatek. Była bardzo dumna z tego, że może zajmować się prześlicznym kudłatym maleństwem. Uwielbiała chodzić z nim na spacery, dawać mu jeść i rozpieszczać, jak tylko się da. Wilczek zamieszkał w domu razem ze swoją nową rodziną, gdzie był bardzo, ale to bardzo kochany. Miał swój przytulny kojec, mnóstwo zabawek… I był najszczęśliwszym zwierzakiem pod słońcem!

Arkadiusz Łakomiak na #TataMariusz

Arkadiusz Łakomiak

Laureat głównej nagrody XIX Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „MALOWANIE SŁOWEM” im. Mieczysława Czychowskiego w 2014 r. w kategorii wierszy o tematyce adresowanej do dzieci w wieku przedszkolnym.

Jego wiersze można spotkać w licznych programach edukacyjnych takich jak: „Jutro idę do szkoły” ((program dla przedszkoli),  „Zostań Noblistą” (program dla szkół podstawowych), jak również w książce do 2 klasy szkoły podstawowej „Uczmy się z bratkiem.”

Autor tomiku poezji „Dziwny jest ten świat” wydanego w 2013 r.

Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Dowiedz się więcej ? klik.