Arkadiusz Łakomiak – Malowany obrazek cz. 5.

Posłuchaj

Przeczytaj

Któregoś dnia, zmęczony i zawiedziony swoimi poszukiwaniami, usiadłem na ławce w parku i analizowałem wszystkie swoje dotychczasowe poczynania. Byłem już bliski najgorszych myśli, gdy nagle ujrzałem siedzącego w oddali staruszka, który rzucał chleb gołębiom. Mężczyzna ubrany był w czarny płaszcz i niemodny już dziś kapelusz. Mając ostatnią nadzieję na odnalezienie staruszka, szybko podszedłem do zgarbionego mężczyzny. – Dzień dobry panu! – rzekłem w jego stronę. Zaskoczony moimi słowami, podniósł schyloną głowę, a wtedy spod kapelusza wyłoniła się znajoma twarz. – Witaj, chłopcze – odparł obojętnie. – Czy Pan mnie jeszcze pamięta?
– O tak, pamiętam cię dokładnie. To ty kiedyś kupiłeś mi chleb w sklepie. – Co się panu stało, dlaczego jest pan taki smutny? Aha, a tak przy okazji, mam tu coś, co od razu poprawi panu humor.
Natychmiast wyjąłem z torby, darowany mi przez niego, obrazek i położyłem mu na kolanach.
– Proszę mi wybaczyć, że jest troszeczkę uszkodzony, ale to był nieszczęśliwy wypadek, a właściwie to moja nieporadność doprowadziła go do takiego stanu – po tych słowach zaczerwieniłem się nieco ze wstydu.
Jakież było moje zaskoczenie i zdziwienie, kiedy ten starszy człowiek chwycił obrazek w ręce, mocno go pocałował, a na końcu się rozpłakał. – Dlaczego pan płacze, co się stało? – dopytywałem, bardzo zmartwiony. – Ech… – westchnął głęboko starzec, wyjmując z kieszeni chusteczkę – proszę, usiądź tu koło mnie, kawalerze. Jeżeli masz chwilkę, to opowiem ci swoją historię.
– Zamieniam się w słuch, proszę pana.
– Widzisz, jestem już starym niedołężnym profesorem muzyki. Przez całe swoje życie uczyłem gry na skrzypcach. Kochałem na nich grać, a grałem od dziecka. Pamiętam, jak ojciec podarował mi je na piąte urodziny. Trudno w to uwierzyć, lecz mam je do dziś. Ale do rzeczy. Na tym pamiątkowym obrazku jestem ja i świętej pamięci moja żona. Byliśmy wtedy tacy młodzi, radośni i pełni życia. Nawet wybuch wojny nie zdołał nas rozdzielić. Żyliśmy sobie szczęśliwie, aż kilka miesięcy temu niespodziewanie zmarła. Byliśmy ze sobą ponad pięćdziesiąt lat, a ja za żadne skarby nie oddałbym przeżytego wspólnie ani jednego dnia. To był dla nas wspaniały czas, a teraz bardzo mi jej brakuje. Ciągle o niej myślę i nie chce mi się już dłużej żyć bez niej. – Bardzo mi przykro z powodu śmierci pana żony, naprawdę współczuję. – Dziękuję ci, chłopcze, lecz ja niestety nie wiem, co teraz dalej ze mną będzie? Zostałem sam, ponieważ nie mieliśmy dzieci. Czasem tylko przychodzę tutaj, do (naszego niegdyś) parku i dokarmiam gołębie. To jedyna rzecz, która trzyma mnie jeszcze przy życiu.
– A czy mógłby mnie pan nauczyć gry na skrzypcach? – spytałem nagle. – Ciebie? – Tak, mnie. Bardzo proszę, proszę! Od dłuższego czasu uczę się grać na gitarze, ale chętnie spróbuję na skrzypcach. Muszę się panu przyznać, że uwielbiam ich brzmienie. Zawsze pragnąłem je mieć, ale nigdzie nie można było ich kupić. – Nie wiem, kawalerze, czy dam radę, już wiek nie ten, a poza tym wybacz mi, ale nie mam w tym momencie na to sił ani chęci. Nie poddawałem się jednak tak łatwo i usilnie go prosiłem. W końcu, pan Jan przychylił się do mojej prośby i wyjątkowo zgodził się udzielić mi kilka lekcji.
Profesor, za drobną opłatą, uczył mnie gry u siebie w domu. Pożyczył mi nawet swoje pamiątkowe skrzypce. A ja dbałem o nie i o niego, jak o najlepszych swoich przyjaciół. Najważniejsze było to, że pan Jan już tak często nie myślał o swojej przeszłości. W końcu także przestał głodować, a uśmiech na jego twarzy pojawiał się coraz częściej. Ja także byłem zadowolony, ponieważ wreszcie czułem, że spełniają się moje marzenia o grze na skrzypcach. Za każdym razem, po intensywnych ćwiczeniach, siadaliśmy do stołu, by przedyskutować moją naukę i poczynione postępy. Rozmawialiśmy bardzo długo, ja głównie słuchałem, a on mówił, mówił i mówił…
Ale cóż to? W pewnym momencie poczułem czyjąś rękę na ramieniu i usłyszałem głośne słowa.
– Adam, Adam, teraz Ty, słyszysz mnie? Ocknij się, na litość boską, Adam!
Ktoś bezustannie szarpał mnie za ramię, krzycząc mi nad uchem. Ocuciły mnie dopiero silne brawa i donośne słowa konferansjera. – Szanowni Państwo. Dzisiaj mam ogromną przyjemność zapowiedzieć i przedstawić państwu przyszłego wirtuoza skrzypiec, pana Adama Michała Lenartowicza.
Zagrałem koncertowo, sądząc po wielkich brawach i gratulacjach.

Koniec

Arkadiusz Łakomiak na #TataMariusz

Arkadiusz Łakomiak

Laureat głównej nagrody XIX Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „MALOWANIE SŁOWEM” im. Mieczysława Czychowskiego w 2014 r. w kategorii wierszy o tematyce adresowanej do dzieci w wieku przedszkolnym.

Jego wiersze można spotkać w licznych programach edukacyjnych takich jak: „Jutro idę do szkoły” ((program dla przedszkoli),  „Zostań Noblistą” (program dla szkół podstawowych), jak również w książce do 2 klasy szkoły podstawowej „Uczmy się z bratkiem.”

Autor tomiku poezji „Dziwny jest ten świat” wydanego w 2013 r.

Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Dowiedz się więcej ? klik.