Hugh Lofting – Podróże doktora Dolittle; Część II. Rozdział VI. Pies sędziego

Posłuchaj

Wykorzystana treść pochodzi z zasobów strony wikisource.org

>> link do utworu <<

plwikisource

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Na początku w sądzie panowała martwa cisza. Potem wszyscy zaczęli szeptać lub chichotać w tym samym czasie, aż cała sala brzmiała jak wielki rój pszczół. Wiele osób wydawało się być zszokowanych, większość była rozbawiona, a kilka było wściekłych.
W końcu podniósł się paskudny prawnik z długim nosem.

– Sprzeciw, Wysoki Sądzie – zawołał, wymachując dziko rękami w stronę sędziego. – Sprzeciwiam się. Godność tego sądu jest zagrożona. Protestuję.
– To ja dbam o powagę tego sądu – powiedział sędzia.

Następnie pan Jenkyns ponownie wstał. (Gdyby to nie była tak poważna sprawa, byłoby to prawie jak przedstawienie kukiełkowe: ciągle ktoś schodził, a ktoś inny wstawał).

– Jeśli istnieją jakiekolwiek wątpliwości co do tego, czy jesteśmy w stanie zrobić to, o czym mówimy, Wysoki Sąd nie będzie miał, jak mi się wydaje, nic przeciwko temu, aby doktor zademonstrował sądowi swoje umiejętności i pokazał, że faktycznie rozumie mowę zwierząt?

Wydawało mi się, że widziałem błysk rozbawienia w oczach starego sędziego, który zastanawiał się przez chwilę, zanim odpowiedział.

– Nie – powiedział w końcu – nie sądzę.

Następnie zwrócił się do doktora.
– Czy jest Pan pewien, że może to zrobić? – zapytał.
– Oczywiście, Wysoki Sądzie – odpowiedział Doktor – jestem zupełnie pewien.
– W takim razie bardzo dobrze – powiedział sędzia – Jeśli może Pan nas przekonać, że naprawdę jest Pan w stanie zrozumieć zeznania psa, pies zostanie dopuszczony jako świadek. Nie rozumiem, jak w takim przypadku mógłbym sprzeciwić się jego przesłuchaniu. Ostrzegam jednak, że jeśli próbuje Pan zrobić z tego sądu pośmiewisko, to będzie to miało dla Pana poważne konsekwencje.
– Sprzeciw, sprzeciw! – krzyknął prokurator o długim nosie – To skandal, zniewaga dla adwokatury!
– Proszę usiąść. – powiedział sędzia bardzo surowym głosem.
– Z jakim zwierzęciem chce rozmawiać Wysoki Sąd? – zapytał Doktor.
– Chciałbym, żeby Pan porozmawiał z moim własnym psem. – powiedział sędzia – Jest na zewnątrz w szatni. Każę go przyprowadzić, a potem zobaczymy, co da się zrobić.

Wtedy ktoś wyszedł i przyprowadził psa sędziego – pięknego, wielkiego wilczarza rosyjskiego o smukłych nogach i kudłatej sierści. Było to dumne i piękne stworzenie.

– Doktorze – powiedział sędzia – czy kiedykolwiek widział pan tego psa – proszę pamiętać, że jest pan świadkiem i zeznaje pan pod przysięgą.
– Nie, Wysoki Sądzie, nigdy wcześniej go nie widziałem.
– W takim razie, czy mógłby Pan poprosić go, aby powiedział panu, co jadłem na kolację zeszłej nocy? Był ze mną i obserwował mnie, gdy jadłem.

Wtedy Doktor i pies zaczęli rozmawiać ze sobą za pomocą znaków i dźwięków, i trwało to dość długo. Doktor zaczął chichotać i tak się tym zainteresował, że zdawał się zapomnieć o sądzie, sędzim i całej reszcie.

– Ile czasu mu to zajmuje! – usłyszałem szept tęgiej kobiety przede mną – On tylko udaje. Oczywiście, że nie może tego zrobić! Kto kiedykolwiek słyszał o rozmowie z psem? Pewnie myśli, że jesteśmy dziećmi.
– Nie skończył pan jeszcze? – sędzia zapytał doktora. – Samo pytanie o to, co jadłem na kolację nie powinno zająć tyle czasu.
– O nie, Wysoki Sądzie – powiedział Doktor – Pies powiedział mi to dawno temu. Ale potem powiedział mi, co Wysoki Sąd robił po kolacji.
– Mniejsza o to – powiedział sędzia – Proszę mi powiedzieć, co odpowiedział na moje pytanie.
– Powiedział, że Wysoki Sąd zjadł kotlet barani, dwa pieczone ziemniaki, marynowany orzech włoski i wypił Pan szklankę piwa.

Czcigodny Eustachy Beauchamp Conckley pobielał na ustach.

– Brzmi jak czary – mruknął – Nigdy mi się nie śniło…
– A po kolacji – kontynuował Doktor – powiedział, że poszedł Wysoki Sąd zobaczyć walkę bokserską, potem grał Pan w karty na pieniądze do dwunastej i wrócił Pan do domu śpiewając: „Nie dostaniemy…”.
– To wystarczy – przerwał sędzia – jestem przekonany, że może Pan zrobić to o czym mówił. Pies więźnia powinien zostać dopuszczony jako świadek.
– Sprzeciw! Protestuję! – krzyknął prokurator – Wysoki Sądzie, to jest…
– Siadaj! – ryknął sędzia – Mówię, że pies powinien zostać przesłuchany. To kończy sprawę. Niech świadek zajmie miejsce.

I tak po raz pierwszy w historii Anglii na ławie oskarżonych w Sądzie Przysięgłych Jej Królewskiej Mości zasiadł pies. I to ja, Tommy Stubbins (kiedy doktor, z drugiego końca sali, dał mi znak), dumnie poprowadziłem Boba w górę nawy, przez zdumiony tłum, obok marszczącego brwi, plującego, długonosego prokuratora i posadziłem go wygodnie na wysokim krześle w kabinie dla świadków, skąd stary buldog siedział spoglądając przez barierkę na zdumioną i gapiącą się ławę przysięgłych.

Utwór udostępniony na Licencji Wolnej Sztuki (szczegóły licencji >> klik <<).

Hugh Lofting

ur. 14 stycznia 1886 w Maidenhead, Berkshire w Anglii, zm. 26 września 1947 w Topanga w Kalifornii) – brytyjski autor literatury dziecięcej, znany głównie jako twórca cyklu książek o rozumiejącym mowę zwierząt doktorze Dolittle.

Czytaj więcej >>wiki<<