Hugh Lofting – Podróże doktora Dolittle; Część II. Rozdział I. Załoga Curlew

Posłuchaj

Wykorzystana treść pochodzi z zasobów strony wikisource.org

>> link do utworu <<

plwikisource

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Kiedy nadszedł czwartkowy wieczór, w naszym domu panowało wielkie podniecenie. Matka zapytała mnie, jakie są ulubione potrawy Doktora, a ja jej odpowiedziałem: żeberka, buraki w plasterkach, smażony chleb, krewetki i tarta z melasą. Dziś wieczorem miała je wszystkie na stole, a teraz krzątała się po domu, sprawdzając, czy wszystko jest gotowe na jego przyjście.

W końcu usłyszeliśmy pukanie do drzwi i oczywiście to ja pierwszy wszedłem, by wpuścić Doktora.

Tym razem przyniósł ze sobą swój własny flet. Po kolacji (która bardzo mu smakowała) stół został sprzątnięty, a naczynia pozostawione w kuchennym zlewie do następnego dnia. Wtedy Doktor i mój ojciec zaczęli grać w duecie.

Byli tym tak pochłonięci, że zacząłem się obawiać, czy kiedykolwiek dojdą do rozmowy o moich sprawach. Ale w końcu Doktor powiedział:

– Pański syn powiedział mi, że chciałby zostać przyrodnikiem.

Wtedy rozpoczęła się długa rozmowa, która trwała do późnej nocy. Na początku zarówno moja matka, jak i ojciec byli raczej przeciwni temu pomysłowi – tak jak byli od samego początku. Mówili, że to tylko chłopięca zachcianka i że szybko mi się to znudzi. Ale po tym, jak sprawa została omówiona z każdej strony, Doktor zwrócił się do mojego ojca i powiedział:

– Przypuśćmy, panie Stubbins, że pański syn trafi do mnie na dwa lata, czyli do dwunastego roku życia. W ciągu tych dwóch lat będzie miał czas, by sprawdzić, czy mu się to znudzi, czy nie. Obiecuję też, że w tym czasie nauczę go czytać i pisać, a być może także trochę arytmetyki. Co Pan na to?”
– No nie wiem – powiedział mój ojciec, kręcąc głową – Jest pan bardzo uprzejmy i to bardzo hojna oferta, Doktorze. Czuję jednak, że Tommy powinien uczyć się jakiegoś zawodu, dzięki któremu będzie mógł później zarabiać na życie.

Wtedy odezwała się moja matka. Chociaż prawie zalała się łzami na myśl o mojej wyprowadzce, zwróciła uwagę mojemu ojcu, że to dla mnie wielka szansa na naukę.

– Teraz Jacob – powiedziała – wiesz, że wielu chłopców w mieście chodziło do gimnazjum do czternastego lub piętnastego roku życia. Tommy może z łatwością poświęcić te dwa lata na edukację, a jeśli tylko nauczy się czytać i pisać, czas ten nie będzie stracony. Chociaż Bóg jeden wie – dodała, wyciągając chusteczkę, by się rozpłakać – dom będzie wydawał się strasznie pusty, kiedy on odejdzie.
– Zadbam o to, by przychodził do pani, pani Stubbins – powiedział Doktor – codziennie, jeśli pani chce. W końcu nie będzie daleko.

Ostatecznie mój ojciec uległ i uzgodniono, że będę mieszkać z doktorem i pracować dla niego przez dwa lata w zamian za naukę czytania i pisania oraz za wyżywienie i zakwaterowanie.

– Oczywiście – dodał Doktor – dopóki mam pieniądze, będę również ubierał Tommy’ego. Ale pieniądze są u mnie bardzo nieregularną rzeczą; czasami mam ich trochę, a czasami nie.
– Jest pan bardzo dobry, Doktorze – powiedziała moja matka, wycierając łzy – Wydaje mi się, że Tommy jest bardzo szczęśliwym chłopcem.

A potem, bezmyślny, samolubny mały chochlik, którym byłem, pochylił się i szepnął Doktorowi do ucha:

– Proszę, niech Doktor nie zapomni powiedzieć czegoś o podróżach.
– Och, tak przy okazji – powiedział John Dolittle – oczywiście czasami moja praca wymaga ode mnie podróży. Zakładam, że nie będzie pani miała nic przeciwko temu, by pani syn pojechał ze mną?

Moja biedna matka spojrzała w górę, bardziej nieszczęśliwa i niespokojna niż kiedykolwiek wcześniej, podczas gdy ja stałem za krzesłem Doktora, a moje serce waliło z podniecenia, czekając na odpowiedź mojego ojca.

– Nie – powiedział powoli po chwili – Jeśli godzimy się na układ z mieszkaniem, to nie sądzę, byśmy mieli prawo sprzeciwiać się podróżom.

Z pewnością nie było na świecie szczęśliwszego chłopca niż ja w tamtej chwili. Byłem w niebie. Stąpałem w powietrzu. Z trudem powstrzymywałem się od tańca w salonie. W końcu spełniło się marzenie mojego życia! Nareszcie miałem otrzymać szansę na poszukiwanie szczęścia, na przeżycie przygód! Doskonale wiedziałam, że nadszedł czas, by Doktor wyruszył w kolejną podróż. Polinezja powiedziała mi, że rzadko kiedy zostaje w domu dłużej niż sześć miesięcy. Dlatego z pewnością wyruszy ponownie w ciągu dwóch tygodni. A ja, Tommy Stubbins, popłynąłbym z nim! Przemierzać morze, chodzić po obcych brzegach, wędrować po świecie – w głowie się nie mieści!

Utwór udostępniony na Licencji Wolnej Sztuki (szczegóły licencji >> klik <<).

Hugh Lofting

ur. 14 stycznia 1886 w Maidenhead, Berkshire w Anglii, zm. 26 września 1947 w Topanga w Kalifornii) – brytyjski autor literatury dziecięcej, znany głównie jako twórca cyklu książek o rozumiejącym mowę zwierząt doktorze Dolittle.

Czytaj więcej >>wiki<<