Hugh Lofting – Podróże doktora Dolittle; Część I. Rozdział XIV. Podróż Czi-Czi

Posłuchaj

Wykorzystana treść pochodzi z zasobów strony wikisource.org

>> link do utworu <<

plwikisource

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Wygląda na to, że po powrocie Polinezji, Czi-Czi bardziej niż kiedykolwiek tęsknił za Doktorem i małym domkiem w Puddleby. W końcu podjął decyzję, że za wszelką cenę podąży za nią. Pewnego dnia, idąc brzegiem morza, zobaczył dużą grupę ludzi wsiadających na statek płynący do Anglii. Też próbował wsiąść, ale został przepędzony. Niedługo potem Czi-Czi zauważył całe, rozbawione rodziny wchodzące na statek. Jedno z dzieci przypominało mu kuzynkę, w której był kiedyś zakochany. Powiedział więc do siebie: „Ta dziewczynka wygląda jak małpa, ja wyglądam jak dziewczynka. Gdybym tylko zdobył jakieś ubranie, mógłbym łatwo wślizgnąć się na statek między te rodziny, a ludzie wzięliby mnie za dziewczynkę. Dobry pomysł!”

Poszedł więc do miasta, które było całkiem blisko, i wskakując przez otwarte okno jakiegoś mieszkania znalazł spódnicę i gorset leżące na krześle. Należały do modnej damy, która właśnie brała kąpiel. Czi-Czi założył ubrania. Następnie wrócił na brzeg morza, wmieszał się w tłum i w końcu bezpiecznie przemknął na wielki statek. Wtedy pomyślał, że lepiej będzie się ukryć, bo ludzie mogą mu się zbytnio przyglądać. Całą podróż do Anglii pozostał w ukryciu – wychodził tylko w nocy, gdy wszyscy spali, by znaleźć jedzenie.

Kiedy dotarł do Anglii i próbował zejść ze statku, marynarze w końcu zobaczyli, że jest tylko małpą przebraną w dziewczęce ubrania i chcieli go zatrzymać jako zwierzątko domowe. Udało mu się jednak wymknąć, a gdy tylko znalazł się na brzegu, zanurkował w tłum i uciekł. Wciąż jednak był daleko od Puddleby i do przebycia miał całą Anglię.

Strasznie to przeżył. Ilekroć przechodził przez jakieś miasto, goniły go gromady dzieci. Często też, głupi ludzie łapali go i próbowali zatrzymać, tak że musiał wdrapywać się na latarnie i lub na kominy, żeby przed nimi uciec. W nocy sypiał w rowach lub stodołach, gdziekolwiek mógł się ukryć. Jadł jagody, które zbierał z żywopłotów i orzechy, które rosły w zagajnikach. W końcu, po wielu przygodach, zobaczył wieżę kościoła w Puddleby i wiedział, że w końcu jest blisko swojego starego domu.

Kiedy Czi-Czi skończył swoją opowieść, pochłonął na raz sześć bananów i wypił całą miskę mleka.

– Dlaczego nie urodziłem się ze skrzydłami, jak Polinezja? Mógłbym tu przylecieć. Nie masz pojęcia, jak znienawidziłem ten kapelusz i spódnicę. Nigdy w życiu nie czułem się tak nieswojo. Przez całą drogę z Bristolu, jeśli ten nieszczęsny kapelusz nie spadał mi z głowy lub nie zaczepiał się o drzewa, to te potykałem się o spódnicę, albo owijała mi się wokół wszystkiego. Po jakie licho kobiety je noszą? Jeju, jak strasznie się cieszyłem, kiedy rano wspiąłem się na wzgórze przy farmie Bellaby’ego i zobaczyłem stare Puddleby!

– Twoje łóżko na półce w zmywalni jest gotowe – powiedział Doktor. – Nic nie zmienialiśmy na wypadek, gdybyś wrócił.
– Tak – powiedziała Dab-Dab – i możesz wziąć starą kurtkę Doktora, której używałeś jako koca, na wypadek gdyby w nocy było zimno.
– Dzięki – powiedział Czi-Czi. – Dobrze jest znów być w starym domu. Wszystko jest takie samo jak wtedy, gdy wyjeżdżałam – z wyjątkiem ręcznika z tyłu drzwi, który jest czysty i nowy – Cóż, myślę, że pójdę teraz spać. Muszę się przespać.

Potem wszyscy wyszliśmy z kuchni i patrzyliśmy, jak Czi-Czi wspina się na półkę w zmywalni niczym marynarz na maszt. Na szczycie zwinął się w kłębek, naciągnął na siebie starą kurtkę i po chwili już spokojnie chrapał.

– Dobry stary Czi-Czi! – szepnął Doktor. – Cieszę się, że wrócił.
– Tak, dobry stary Czi-Czi! – powtórzyły Dab-Dab i Polinezja.

Potem wszyscy na palcach wyszliśmy ze zmywalni i bardzo delikatnie zamknęliśmy za sobą drzwi.

Utwór udostępniony na Licencji Wolnej Sztuki (szczegóły licencji >> klik <<).

Hugh Lofting

ur. 14 stycznia 1886 w Maidenhead, Berkshire w Anglii, zm. 26 września 1947 w Topanga w Kalifornii) – brytyjski autor literatury dziecięcej, znany głównie jako twórca cyklu książek o rozumiejącym mowę zwierząt doktorze Dolittle.

Czytaj więcej >>wiki<<