Hugh Lofting – Podróże doktora Dolittle; Część II. Rozdział V. Mendoza

Posłuchaj

Wykorzystana treść pochodzi z zasobów strony wikisource.org

>> link do utworu <<

plwikisource

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Wewnątrz sali sądowej wszystko było bardzo uroczyste. Sala sądowa to taki wysoki, duży pokój z umieszczonym na powyższeniu pod ściną biurkiem sędziego. Sędzia już siedział za biurkiem. Był to starszy, przystojny mężczyzna w ogromnej peruce z siwych włosów i czarnej todze. Poniżej biurka sędziego znajdowało się kolejne szerokie, długie biurko, przy którym siedzieli prawnicy w białych perukach. Całość przypominała mieszankę kościoła i szkoły.

– Tych dwunastu mężczyzn z boku – szepnął doktor – siedzących w ławkach jak chór, to tak zwana ława przysięgłych. To oni zadecydują, czy Luke jest winny – czy to zrobił, czy nie.
– I popatrz! – powiedziałem – tam jest sam Luke na czymś w rodzaju ambony z policjantami po obu stronach. Po drugiej stronie pokoju jest jeszcze jedna taka sama ambona, tylko tamta jest pusta.
– Tamta nazywa się lożą świadków – powiedział doktor. – Teraz zejdę na dół, aby porozmawiać z jednym z tych mężczyzn w białych perukach, a ty poczekaj tutaj i zatrzymaj dla nas te dwa miejsca. Bob zostanie z tobą. Miej go na oku i lepiej trzymaj go za kark. Mnie może nie być dłuższą chwilę.

Po tych słowach Doktor zniknął w tłumie, który wypełniał główną część sali.
Wtedy zobaczyłem, jak sędzia bierze zabawny mały drewniany młotek i stuka nim w biurko. Wyglądało na to, że miało to na celu uciszenie ludzi, ponieważ natychmiast wszyscy przestali brzęczeć i rozmawiać i zaczęli słuchać z wielkim szacunkiem. Wtedy wstał inny mężczyzna w czarnej todze i zaczął czytać z trzymanych w ręku dokumentów.
Mamrotał coś dokładnie tak, jakby odmawiał modlitwę i nie chciał, by ktokolwiek zrozumiał, w jakim języku się modli. Udało mi się jednak wyłapać kilka słów:
„Biz-biz-biz-biz-biz – inaczej znany jako Luke Pustelnik, z-biz-biz-biz-biz- za zabicie swojego partnera z-biz-biz-biz- inaczej znanego jako Niebieskobrody Bill w noc-biz-biz-biz-biz- w-biz-biz-biz -Meksyku. Dlatego Jej Królewska Mość-biz-biz-biz-„.
W tym momencie poczułem, jak ktoś chwyta mnie od tyłu za ramię. Odwróciłem się. Był to Doktor wraz z jednym z mężczyzn w białych perukach.

– Stubbins, to jest pan Percy Jenkyns – powiedział Doktor – Jest prawnikiem Pustelnika. Jego zadaniem jest uwolnienie Luke’a. Oczywiście jeśli tylko będzie mógł.

Pan Jenkyns wyglądał na niezwykle młodego mężczyznę o okrągłej, gładkiej twarzy chłopca. Uścisnął mi dłoń, po czym natychmiast odwrócił się i zaczął rozmawiać z doktorem.

– Och, myślę, że to doskonały pomysł – mówił. – Oczywiście pies musi zostać dopuszczony jako świadek; był jedyną osobą, która widziała to zdarzenie. Strasznie się cieszę, że przyszedłeś. Za nic nie mógłbym tego odpuścić. Mój kapelusz! Czy to nie sprawi, że sąd usiądzie z wrażenia? Te sądy zawsze są strasznie nudne, te całe assisez. Ale to coś zmieni. Świadek buldog dla obrony! Mam nadzieję, że jest tu wielu reporterów. Tak, tak, jeden robi szkic więźnia. Po tym wydarzeniu stanę się znany. Czy Conkey nie będzie zadowolony? Mój kapelusz!
Położył dłoń na ustach, by stłumić śmiech, a jego oczy błyszczały złośliwością.

– Kim jest Conkey? – zapytałem Doktora.
– On mówi o sędzim tam na górze, czcigodnym Eustace Beauchampie Conckleyu.
– Teraz – powiedział pan Jenkyns, wyciągając notatnik – opowiedz mi trochę więcej o sobie, Doktorze. Zdobył pan tytuł doktora medycyny w Durham. A jak nazywała się pańska ostatnia książka?

Nie mogłem usłyszeć nic więcej, ponieważ rozmawiali szeptem, a ja ponownie zacząłem rozglądać się po dworze.
Oczywiście nie mogłem zrozumieć wszystkiego, co się działo, choć było to bardzo interesujące. Ludzie stawali w miejscu, które doktor nazywał lożą świadków, a prawnicy przy długim stole zadawali im pytania dotyczące „nocy 29-go”. Potem ludzie znów siadali, a ktoś inny wstawał i był przesłuchiwany.
Jeden z prawników (który, jak powiedział mi później Doktor, nazywany był prokuratorem) zdawał się robić wszystko, co w jego mocy, aby wpędzić Pustelnika w kłopoty, zadając pytania, które sprawiały wrażenie, że Luke zawsze był bardzo złym człowiekiem. Ten prokurator był paskudnym prawnikiem z długim nosem.
Przez większość czasu ledwo mogłem oderwać wzrok od biednego Luke’a, który siedział między dwoma policjantami, wpatrując się w podłogę, jakby nie był zainteresowany. Jedyny raz, kiedy w ogóle zwrócił na mnie uwagę, miał miejsce, gdy mały ciemnoskóry mężczyzna ze złymi, małymi, łzawiącymi oczami wstał z ławy przysięgłych. Słyszałem, jak Bob warknął pod moim krzesłem, gdy ta osoba weszła na salę rozpraw, a oczy Luke’a płonęły gniewem i pogardą.
Ten człowiek powiedział, że nazywa się Mendoza i że to on doprowadził meksykańską policję do kopalni po zabiciu Niebieskobrodego. Przy każdym jego słowie słyszałem, jak Bob mruczy przez zaciśnięte zęby:

– To kłamstwo! To kłamstwo! Przeżuję mu twarz. To kłamstwo!

Zarówno Doktor, jak i ja mieliśmy sporo pracy z utrzymaniem psa pod siedzeniem.
Potem zauważyłem, że nasz pan Jenkyns zniknął. Wkrótce jednak zobaczyłem, jak wstaje od długiego stołu, by porozmawiać z sędzią.

– Wysoki Sądzie – powiedział – chciałbym przedstawić nowego świadka obrony, Doktora Johna Dolittle, przyrodnika. Czy zechce pan wejść na trybunę świadków, doktorze?

W zatłoczonej sali rozległ się szum podniecenia, gdy Doktor przeszedł przez zatłoczoną salę. Zauważyłem, że paskudny prawnik z długim nosem pochylił się i szepnął coś do przyjaciela, uśmiechając się w brzydki sposób, który sprawił, że miałem ochotę go uszczypnąć.
Następnie pan Jenkyns zadał doktorowi mnóstwo pytań na swój temat i zmusił go do odpowiadania głośnym głosem, aby cały sąd mógł go usłyszeć. Na koniec powiedział:

– I jest pan gotów przysiąc, doktorze Dolittle, że rozumie pan język psów i może pan sprawić, że one pana zrozumieją. Czy tak?
– Tak – odpowiedział doktor -tak jest.
– A co, jeśli mogę zapytać – dodał sędzia bardzo cichym, dostojnym głosem – ma to wszystko wspólnego z zabiciem Niebieskobrodego Billa?
– To, Wysoki Sądzie – powiedział pan Jenkyns, przemawiając w bardzo okazały sposób, jakby był na scenie w teatrze: – W tej chwili na tej sali sądowej znajduje się buldog, który był jedyną żywą istotą, która widziała zabitego człowieka. Za zgodą sądu proponuję posadzić tego psa na ławie świadków i przesłuchać go przed państwem przez wybitnego naukowca, doktora Johna Dolittle.

Utwór udostępniony na Licencji Wolnej Sztuki (szczegóły licencji >> klik <<).

Hugh Lofting

ur. 14 stycznia 1886 w Maidenhead, Berkshire w Anglii, zm. 26 września 1947 w Topanga w Kalifornii) – brytyjski autor literatury dziecięcej, znany głównie jako twórca cyklu książek o rozumiejącym mowę zwierząt doktorze Dolittle.

Czytaj więcej >>wiki<<