Hugh Lofting – Podróże doktora Dolittle; Część II. Rozdział V. Koniec tajemnicy

Posłuchaj

Wykorzystana treść pochodzi z zasobów strony wikisource.org

>> link do utworu <<

plwikisource

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Później proces potoczył się szybko. Pan Jenkyns powiedział Doktorowi, aby zapytał Boba, co widział „w nocy 29 listopada”. Kiedy Bob powiedział wszystko, co wiedział, Doktor przełożył to na język zrozumiały zarówno dla sędziego, jak i ławy przysięgłych. A oto, co miał do powiedzenia pies:
„W nocy 29 listopada 1824 roku byłem z moim panem, Lukiem Fitzjohnem (znanym inaczej jako Luke Pustelnik) i jego dwoma wspólnikami, Manuelem Mendozą i Williamem Boggsem (znanym inaczej jako Niebieskobrody Bill) w ich kopalni złota w Meksyku. Przez długi czas ci trzej mężczyźni poszukiwali złota. Wykopali głęboką dziurę w ziemi. Rankiem dwudziestego dziewiątego na dnie tej dziury odkryto złoto, mnóstwo złota. Wszyscy trzej, mój pan i jego dwaj wspólnicy, byli z tego powodu bardzo szczęśliwi, ponieważ od tamtej chwili byli bogaci. Ale Manuel Mendoza poprosił Niebieskobrodego Billa, żeby poszedł z nim na spacer. Zawsze podejrzewałem, że ci dwaj mężczyźni są złymi ludźmi. Kiedy więc zauważyłem, że zostawili mojego pana w tyle, potajemnie poszedłem za nimi, żeby zobaczyć, co knują. W głębokiej jaskini w górach usłyszałem, jak umówili się, że zabiją Luke’a Pustelnika, tak by całe złoto przypadło im do podziału”.
W tym momencie sędzia zapytał:

– Gdzie jest świadek Mendoza? Konstablu, dopilnuj, aby nie opuszczał sądu.

Ale nikczemny mały człowiek o łzawiących oczach wymknął się, gdy nikt nie patrzył, i nigdy więcej nie widziano go w Puddleby.

„Potem – mówił dalej Bob – poszedłem do mojego pana i ze wszystkich sił starałem się uświadomić mu, że jego wspólnicy to niebezpieczni ludzie. Ale na nic się to zdało. Nie rozumiał psiego języka. Zrobiłem więc to co mogłem najlepszego w tej sytuacji: nigdy nie spuszczałem go z oczu, ale byłem z nim w każdej chwili dnia i nocy.
Dziura, którą wykopali, była tak głęboka, że aby zejść na dół, trzeba było wejść do dużego wiadra przywiązanego na końcu liny. Trzej mężczyźni w ten sposób wciągali się nawzajem i spuszczali na dół kopalni. Tak samo wynosili złoto – w wiadrze. Około siódmej wieczorem mój pan stał na szczycie kopalni i wyciągał Niebieskobrodego Billa, który był w wiadrze. Gdy był w połowie drogi, zobaczyłem Mendozę wychodzącego z chaty, w której wszyscy mieszkaliśmy. Mendoza myślał, że Bill poszedł zrobić zakupy, ale się mylił. Bill był w wiadrze, a kiedy Mendoza zobaczył, jak Luke ciągnie i napina linę, pomyślał, że wyciąga wiadro pełne złota. Wyjął więc pistolet z kieszeni i podkradł się do Luke’a, by go zastrzelić.
Szczekałem i szczekałem, aby ostrzec mojego pana o niebezpieczeństwie, ale był tak zajęty wyciąganiem Billa (a to był ciężki, tęgi mężczyzna), że nie zwracał na mnie uwagi. Wiedziałem, że jeśli szybko czegoś nie zrobię, Luke na pewno zginie. Zrobiłem więc coś, czego nigdy wcześniej nie robiłem: brutalnie ugryzłem mojego pana w nogę. Luke był tak zraniony i zaskoczony, że zrobił to, co chciałem: puścił linę obiema rękami i odwrócił się. I wtedy, Bum! Bill spadł w swoim wiadrze na dno kopalni i zginął.
Podczas gdy mój pan był zajęty besztaniem mnie, Mendoza schował pistolet do kieszeni, podszedł z uśmiechem na twarzy do wlotu kopalni i spojrzał w dół.
– Ależ, dobry Boże! – powiedział do Luke’a – zabiłeś Niebieskobrodego Billa. Muszę zawiadomić policję. – miał nadzieję, że kiedy Luke trafi do więzienia, będzie miał całą kopalnię dla siebie. Potem wskoczył na konia i odjechał galopem.
Wkrótce potem mój pan przestraszył się, bo zrozumiał, że jeśli Mendoza wystarczająco nakłamie policji, będzie to wyglądało tak, jakby zabił Billa celowo. Więc kiedy Mendozy nie było, Luke i ja wymknęliśmy się razem i przybyliśmy do Anglii. Tutaj zgolił brodę i został pustelnikiem. Od tamtej pory przez piętnaście lat ukrywaliśmy się. To wszystko, co mam do powiedzenia. I przysięgam, że to prawda, każde słowo”.

Kiedy doktor skończył czytać długą przemowę Boba, wśród dwunastu przysięgłych zapanowało ogromne poruszenie. Jeden z nich, bardzo stary mężczyzna o siwych włosach, zaczął głośno płakać na myśl o biednym Luke’u ukrywającym się przez piętnaście lat na bagnach za coś, na co nie mógł nic poradzić. Pozostali szeptali i kiwali głowami do siebie nawzajem.
W środku tego wszystkiego znów pojawił się ten okropny prokurator, wymachując rękami bardziej dziko niż kiedykolwiek.

– Wysoki Sądzie – zawołał – muszę sprzeciwić się temu dowodowi jako stronniczemu. Oczywiście pies nie powiedziałby prawdy przeciwko swojemu panu. Zgłaszam sprzeciw. Protestuję.
– Bardzo dobrze – powiedział sędzia – ma pan prawo do przesłuchania. Pana obowiązkiem jako oskarżyciela jest udowodnienie, że zeznania psa są nieprawdziwe. Jeśli nie wierzy Pan w to, co mówi – proszę go przesłuchać.

Myślałem, że prawnik z długim nosem dostanie ataku. Spojrzał najpierw na psa, potem na Doktora, następnie na sędziego, i z powrotem na psa spoglądającego na niego z loży. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale nie padły żadne słowa. Pomachał jeszcze rękami a jego twarz stawała się coraz bardziej czerwona. W końcu, chwytając się za czoło, opadł słabo na swoje miejsce i został wyniesiony z sali sądowej przez dwóch przyjaciół. Przenoszony przez drzwi, wciąż słabo mruczał: „Protestuję, sprzeciwiam się, nie zgadzam się”.

Utwór udostępniony na Licencji Wolnej Sztuki (szczegóły licencji >> klik <<).

Hugh Lofting

ur. 14 stycznia 1886 w Maidenhead, Berkshire w Anglii, zm. 26 września 1947 w Topanga w Kalifornii) – brytyjski autor literatury dziecięcej, znany głównie jako twórca cyklu książek o rozumiejącym mowę zwierząt doktorze Dolittle.

Czytaj więcej >>wiki<<