Hugh Lofting – Podróże doktora Dolittle; Część I. Rozdział II. Usłyszałem o wielkim przyrodniku

Posłuchaj

Wykorzystana treść pochodzi z zasobów strony wikisource.org

>> link do utworu <<

plwikisource

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Pewnego wczesnego wiosennego poranka, kiedy wędrowałem wśród wzgórz na tyłach miasta, natknąłem się na jastrzębia z wiewiórką w szponach. Jastrząb stał na skale, a wiewiórka walczyła o życie. Jastrząb tak się wystraszył, gdy na niego wpadłem, że upuścił biedne stworzenie i odleciał. Podniosłem wiewiórkę i stwierdziłem, że dwie z jej łapek są poważnie zranione. Zaniosłem ją więc na rękach z powrotem do miasta.

Kiedy dotarłem do mostu i wszedłem do chaty Człowieka-Małża zapytałem go, czy może coś dla niej zrobić. Joe założył okulary i dokładnie obejrzał wiewiórkę. Potem potrząsnął głową.

– „Ma złamaną nogę” – powiedział – „a druga jest mocno pocięta i w ogóle. Mogę naprawić ci łódkę, Tom, ale nie mam ani narzędzi, ani wiedzy, by uzdrowić wiewiórkę. To zadanie dla chirurga – i to naprawdę mądrego. Jest tylko jeden człowiek, którego znam, który mógłby uratować jej życie. I to jest John Dolittle”.
– „Kim jest John Dolittle?” – zapytałem. – „Czy jest weterynarzem?”
– „Nie” – odpowiedział Człowiek-Małż. – „Nie jest weterynarzem. Doktor Dolittle jest przyrodnikiem”.
– „Kto to jest przyrodnik?”
– „Przyrodnik” – powiedział Joe, odkładając okulary i zaczynając napełniać fajkę – „to człowiek, który wie wszystko o zwierzętach, motylach, roślinach i skałach. John Dolittle jest wielkim przyrodnikiem. Dziwię się, że nigdy o nim nie słyszałeś – a szalejesz na punkcie zwierząt. On wie dużo o skorupiakach – to wiem z własnej wiedzy. Jest cichym człowiekiem i niewiele mówi, ale są ludzie, którzy twierdzą, że jest największym przyrodnikiem na świecie.
– „Gdzie mieszka?” – zapytałem.
– „Przy Oxenthorpe Road, po drugiej stronie miasta. Nie wiem dokładnie, który to dom, ale sądzę, że każdy, kto tam przejeżdża, mógłby ci powiedzieć. Idź i zobacz się z nim. To wspaniały człowiek”. – Podziękowałem więc Joemu, ponownie wziąłem wiewiórkę i ruszyłem w kierunku Oxenthorpe Road.

Pierwszą rzeczą, jaką usłyszałem, gdy wszedłem na rynek, było wołanie „Mięso! M-I-Ę-S-O!”

– „To Matthew Mugg” – powiedziałem do siebie. – „Będzie wiedział, gdzie mieszka ten doktor. Matthew zna wszystkich.”

Pospieszyłem więc przez rynek i dogoniłem go.
– „Matthew” – powiedziałem – „czy znasz doktora Dolittle?”.
– „Czy znam Johna Dolittle’a!” – odpowiedział. – „Cóż, myślę, że tak! Znam go tak dobrze, jak własną żonę – czasami myślę, że nawet lepiej. To wielki człowiek – bardzo wielki człowiek”.
– „Możesz mi pokazać, gdzie mieszka?” – zapytałem. – „Chcę zabrać do niego tę wiewiórkę. Ma złamaną nogę”.
– „Oczywiście” – powiedział człowiek od kociego mięsa. – „Będę przechodził bezpośrednio obok jego domu. Chodź, pokażę ci”.

Poszliśmy więc razem.

– „Och, znam Johna Dolittle’a od wielu lat” – powiedział Matthew, gdy wychodziliśmy z rynku. – „Ale jestem pewien, że nie ma go teraz w domu. Wyjechał w podróż. Ale może wrócić lada dzień. Pokażę ci jego dom, a wtedy będziesz wiedział, gdzie go szukać”.

Przez całą drogę Oxenthorpe Road Matthew prawie nie przestawał mówić o swoim wielkim przyjacielu, doktorze Johnie Dolittle. Mówił tak dużo, że zapomniał o wołaniu „Mięso!”, aż nagle oboje zauważyliśmy, że cierpliwie podąża za nami cała procesja psów.

– „Dokąd wyjechał Doktor?” – zapytałem, gdy Matthew podawał im mięso.

– „Nie mogę ci powiedzieć – odpowiedział. – „Nikt nigdy nie wie, dokąd idzie, kiedy idzie i kiedy wróci. Żyje zupełnie sam, z wyjątkiem swoich zwierząt. Odbył kilka wielkich podróży i dokonał wspaniałych odkryć. Ostatnim razem, gdy wrócił, powiedział mi, że znalazł plemię Czerwonych Indian na Oceanie Spokojnym – mieszkali na dwóch wyspach. Mężowie mieszkali na jednej wyspie, a żony na drugiej. Rozsądni ludzie, niektórzy dzicy. Spotykali się tylko raz w roku, kiedy mężowie przyjeżdżali do żon na wielką ucztę – najprawdopodobniej w Boże Narodzenie. Tak, Doktor to wspaniały człowiek. A jeśli chodzi o zwierzęta, cóż, nikt nie wie o nich tyle, co on”.
– „Skąd on tyle wie o zwierzętach?” – zapytałem.

Człowiek od kociego mięsa zatrzymał się i pochylił, by szepnąć mi do ucha.

– „Mówi ich językiem” – powiedział zachrypniętym, tajemniczym głosem.
– „Językiem zwierząt?” – zawołałem.
– „Oczywiście – odpowiedział Matthew. – „Wszystkie zwierzęta mają jakiś język. Niektóre z nich mówią więcej niż inne; niektóre posługują się tylko językiem migowym, jak głuchoniemi. Ale Doktor rozumie je wszystkie – zarówno ptaki, jak i zwierzęta. Trzymamy to jednak w tajemnicy, on i ja, ponieważ ludzie śmieją się z ciebie, kiedy o tym mówisz. Potrafi nawet pisać w języku zwierząt. Czyta na głos swoim zwierzakom. Napisał książki historyczne w języku małp, poezję w języku kanarków i komiczne piosenki dla srok. To fakt. Teraz jest zajęty nauką języka skorupiaków. Mówi jednak, że to ciężka praca i że złapał kilka okropnych przeziębień, trzymając głowę pod wodą. To wspaniały człowiek”.
– „Z pewnością.” – powiedziałem. – „Chciałbym, żeby był w domu, żebym mógł się z nim spotkać”.
– „Cóż, tam jest jego dom, spójrz” – powiedział człowiek od kociego mięsa – „ten mały na zakręcie drogi, wygląda jakby siedział na murze nad ulicą”.

Znajdowaliśmy się teraz poza granicami miasta. Dom, który wskazał Matthew, był dość mały i stał samotnie. Wydawał się otaczać go duży ogród, który znajdował się znacznie wyżej niż droga, więc trzeba było wejść po schodach, zanim dotarło się do frontowej bramy na szczycie. Widziałem, że w ogrodzie było wiele pięknych drzew owocowych, ponieważ ich gałęzie zwisały miejscami ponad murem. Ale mur był tak wysoki, że nie widziałam nic więcej.

Kiedy dotarliśmy do domu, Matthew wszedł po schodach do frontowej bramy, a ja poszedłem za nim. Myślałem, że pójdzie do ogrodu, ale brama była zamknięta. Z domu wybiegł pies i zabrał kilka kawałków mięsa, które człowiek od kociego mięsa przepchnął przez kraty bramy, oraz kilka papierowych toreb pełnych kukurydzy i otrębów. Zauważyłem, że pies nie zatrzymał się, aby zjeść mięso, jak zrobiłby to każdy zwykły pies, ale zabrał wszystkie rzeczy z powrotem do domu i zniknął. Na szyi miał dziwną szeroką obrożę, która wyglądała, jakby była wykonana z mosiądzu lub czegoś podobnego. Potem odeszliśmy.

– „Doktor jeszcze nie wrócił – powiedział Matthew – bo inaczej brama nie byłaby zamknięta.”
– „Co to były za rzeczy w papierowych torebkach, które dałeś psu?” – zapytałem.
– „Och, to był prowiant” – powiedział Matthew – „rzeczy do jedzenia dla zwierząt. Dom doktora jest po prostu pełen zwierząt. Daję te rzeczy psu, gdy doktora nie ma, a pies daje je innym zwierzętom”.
– „A co to za ciekawa obroża, którą nosił na szyi?
– „To złota obroża dla psa – powiedział Matthew. – „Dostał ją dawno temu, gdy był z Doktorem podczas jednej z jego podróży. Uratował życie pewnemu człowiekowi.”
– „Jak długo Doktor go ma?”- zapytałem.
– „Bardzo długo. Dżip robi się już dość stary. Dlatego Doktor nie zabiera go już w swoje podróże. Zostawia go, by zajmował się domem. W każdy poniedziałek i czwartek przynoszę jedzenie do bramy i podaję mu je przez kraty. Nigdy nie pozwala nikomu wchodzić do ogrodu, gdy doktora nie ma – nawet mnie, choć dobrze mnie zna. Ale zawsze będziesz w stanie powiedzieć, czy Doktor wrócił, czy nie – bo jeśli tak, brama na pewno będzie otwarta”.

Poszedłem więc do domu ojca, w starej drewnianej skrzynce pełnej słomy położyłem moją wiewiórkę jak w łóżku. Tam pielęgnowałam ją i opiekowałam się nią najlepiej jak umiałem, dopóki Doktor nie wrócił. Codziennie chodziłem do małego domku z dużym ogrodem na skraju miasta i sprawdzałem, czy brama jest zamknięta. Czasami pies, Dżip, schodził do bramy, by się ze mną spotkać. Ale chociaż zawsze merdał ogonem i wydawał się zadowolony, że mnie widzi, nigdy nie pozwolił mi wejść do ogrodu.

Utwór udostępniony na Licencji Wolnej Sztuki (szczegóły licencji >> klik <<).

Hugh Lofting

ur. 14 stycznia 1886 w Maidenhead, Berkshire w Anglii, zm. 26 września 1947 w Topanga w Kalifornii) – brytyjski autor literatury dziecięcej, znany głównie jako twórca cyklu książek o rozumiejącym mowę zwierząt doktorze Dolittle.

Czytaj więcej >>wiki<<