Hugh Lofting – Podróże doktora Dolittle; Część I. Rozdział I. Syn szewca

Posłuchaj

Wykorzystana treść pochodzi z zasobów strony wikisource.org

>> link do utworu <<

plwikisource

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Nazywam się Tommy Stubbins, jestem synem Jacoba Stubbinsa, szewca z Puddleby i miałem wtedy dziewięć i pół roku. W tamtych czasach Puddleby było niewielkim miasteczkiem. Przez jego środek płynęła rzeka, z bardzo starym kamiennym mostem, zwanym Kingsbridge, który prowadził z rynku po jednej stronie na cmentarz kościelny po drugiej.

Żaglowce przybijały do tej rzeki od strony morza i kotwiczyły w pobliżu mostu. Zwykle schodziłem na dół i patrzyłem, jak marynarze rozładowują statki na brzegu rzeki. Żeglarze śpiewali dziwne pieśni, ciągnąc za liny, a ja nauczyłem się ich na pamięć. Siadałem na brzegu z nogami zwisającymi nad wodą i śpiewałem razem z nimi, udając, że też jestem marynarzem.

Marzyłem o tym, by odpłynąć tymi statkami, zostawiając kościół w Puddleby w tyle. Popłynąć w dół rzeki, przez rozległe, samotne bagna do morza. Pragnąłem wyruszyć z nimi w świat, by szukać szczęścia w obcych krajach – Afryce, Indiach, Chinach i Peru! Kiedy statki mijały zakręt rzeki, wciąż można było zobaczyć ich ogromne brązowe żagle górujące nad dachami miasta, poruszające się powoli – jak łagodne olbrzymy, które bezszelestnie przechadzały się między domami. Zastanawiałem się, co mogliby zobaczyć, kiedy następnym razem zakotwiczą w Kingsbridge! I marzyłem o krainach, których nigdy nie widziałem, siedziałem tam i patrzyłem, aż zniknęli z pola widzenia.

W tamtych czasach miałem w Puddleby trzech wielkich przyjaciół. Jednym z nich był Joe, Człowiek-Małż, który mieszkał w małej chatce nad brzegiem wody pod mostem. Ten stary człowiek był po prostu cudowny w robieniu rzeczy. Nigdy nie widziałem człowieka, który miałby tak zręczne ręce. Naprawiał dla mnie moje statki-zabawki, którymi pływałem po rzece; budował wiatraki ze skrzyń i beczek; potrafił robić najwspanialsze latawce ze starych parasoli.
Joe czasami zabierał mnie na swoją łódź do połowu małży, a gdy przypływ się kończył, wiosłowaliśmy w dół rzeki aż do brzegu morza, aby sprzedać małże i homary. Tam, na zimnych, samotnych bagnach, widzieliśmy latające dzikie gęsi, kuliki, krwawodzioby i wiele innych gatunków ptaków morskich, które żyją wśród solirodów i długiej trawy wielkiego słonego bagna. A kiedy wieczorem podpływaliśmy w górę rzeki, widzieliśmy, jak światła Kingsbridge migoczą o zmierzchu, przypominając nam o herbacie i cieple ogniska.

Innym moim przyjacielem był Matthew Mugg, człowiek-kocie mięso. Był zabawnym staruszkiem z wadą wzroku. Wyglądał okropnie, ale naprawdę miło się z nim rozmawiało. Znał wszystkich w Puddleby, nawet psy i koty. W tamtych czasach bycie człowiekiem od kociego mięsa było na porządku dziennym. Niemal każdego dnia można było go spotkać na ulicach z drewnianą tacą pełną kawałków mięsa nadzianych na szpikulce, wołającego: „Mięso! M-I-Ę-S-O!” Ludzie płacili mu, by dawał to mięso ich kotom i psom, zamiast karmić je psimi herbatnikami lub resztkami ze stołu.

Lubiłem chodzić ze starym Matthew i patrzeć, jak koty i psy przybiegają do bramy, gdy tylko usłyszały jego wołanie. Czasami pozwalał mi samemu dawać zwierzętom mięso, co uważałem za świetną zabawę. Wiedział dużo o psach i przedstawiał mi nazwy różnych ras, gdy szliśmy przez miasto. Miał też kilka własnych psów; jeden, chart wyścigowy, był bardzo szybki, a Matthew wygrywał z nim nagrody na sobotnich wyścigach; inny, terier, był świetnym szczurołapem. Człowiek od kociego mięsa zajmował się także łapaniem szczurów dla młynarzy i rolników.

Moim trzecim wielkim przyjacielem był Luke Pustelnik. Ale o nim opowiem więcej później.

Nie chodziłem do szkoły, ponieważ mój ojciec nie był na tyle bogaty, by mnie tam posłać. Ale bardzo lubiłem zwierzęta. Spędzałem więc czas zbierając ptasie jaja i motyle, łowiąc ryby w rzece, wędrując po okolicy w poszukiwaniu jeżyn i grzybów oraz pomagając Joemu naprawiać jego sieci.

Tak, to było bardzo przyjemne życie, które wiodłem w tamtych dawno minionych czasach – choć oczywiście wtedy tak nie myślałem. Miałem dziewięć i pół roku i, jak wszyscy chłopcy, chciałem dorosnąć – nie wiedząc, jak dobrze mi się powodzi, bez trosk i zmartwień. Zawsze tęskniłem za czasem, kiedy będę mógł opuścić dom ojca, popłynąć jednym z tych wielkich statków, popłynąć w dół rzeki przez mgliste bagna aż na morze – w świat, by szukać szczęścia.

Utwór udostępniony na Licencji Wolnej Sztuki (szczegóły licencji >> klik <<).

Hugh Lofting

ur. 14 stycznia 1886 w Maidenhead, Berkshire w Anglii, zm. 26 września 1947 w Topanga w Kalifornii) – brytyjski autor literatury dziecięcej, znany głównie jako twórca cyklu książek o rozumiejącym mowę zwierząt doktorze Dolittle.

Czytaj więcej >>wiki<<