Anna Gratkowska – Król ZOO
Posłuchaj
Przeczytaj
Pewnego dnia na wielkiej polanie zgromadziły się różne zwierzęta. Chciały wybrać króla zoo i zdecydować, kto będzie mógł nosić wielką, złotą koronę.
Pierwszy spośród drzew wyszedł potężny lew.
Zaryczał trochę głośniej niż zwykle i energicznie potrząsnął grzywą. Wiedział, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze.
– Królem zoo powinno zostać duże i silne zwierzę – zaczął. – A tak się składa, że ja jestem i duży, i silny. I mam doświadczenie. Przecież w każdej bajce o zwierzętach rządzi nie kto inny, tylko lew.
Słysząc to, uczestnicy spotkania wydali pomruk zadowolenia. Lew miał rację. Od zawsze był królem i nigdy nikogo nie pytał o zdanie. Dlaczego więc teraz miało być inaczej?
Wtedy jednak pojawił się słoń. Z dumą wyciągnął trąbę i spojrzał na zgromadzone wokół zwierzęta.
– Lew jest świetnym kandydatem na króla, ale jeszcze lepszym kandydatem jestem ja.
Zwierzęta natychmiast z zainteresowaniem podniosły głowy. Słoń królem? To byłaby prawdziwa rewolucja!
Ale słoń nie zamierzał odpuścić.
– Jestem duży i silny, i mam wielką trąbę. Mogę nią wymachiwać i jak berła jej używać. I raz i dwa, i raz i dwa, królem zoo zostanę ja! – zaczął wymachiwać trąbą to w jedną, to w drugą stronę.
Jego występ spodobał się wszystkim zwierzętom.
Wszystkim z wyjątkiem żyrafy.
– Halo, halo, ja też jestem duża i silna! – Żyrafa wyciągnęła szyję i spojrzała na wszystkich z góry. – I mam długą szyję! A długa szyja przydaje się dużo bardziej niż trąba! Można mieć wszystkich na oku! – jeszcze raz wyciągnęła szyję, tak iż mogłaby się owinąć szalikiem dwadzieścia pięć razy. – Zatem niech się słoń z tą trąbą schowa, oto idę ja, królowa!
I już oczami wyobraźni zobaczyła, jak nakłada na swoją głowę koronę… Tyle tylko, że wtedy usłyszała jakieś dźwięki.
Było to głośne, powolne, absolutnie niespodziewane
…człap
…człap
…człap
– Dzień dobry – pingwin przywitał się ze wszystkimi. – To ja, Wasz nowy król!
To dopiero było zaskoczenie! Nawet leniwce otworzyły zaspane oczy i zerknęły z uwagą na to co się dzieje.
– Ale zaraz, zaraz, jaki król? – Żyrafa stanowczo zaprotestowała. – Ty nie możesz zostać naszym królem! Nie jesteś ani duży, ani silny, ani wysoki! Nie masz nawet trąby do machania!
– Owszem, nie mam – pingwin przytaknął. – Ale jestem bardzo wytrzymały. Czy będzie grzało, czy będzie lało, ja nadal będę Waszym królem. Nawet w najgorszą pogodę. Jak już zrobię po koronę krok, to będę rządził przez cały rok! Poza tym korona świetnie pasuje mi do fraka. – Dodał z powagą.
Zaskoczone zwierzęta kolejny raz przytaknęły głowami. Pingwin mądrze mówił! Poza tym elegancko wyglądał i obiecał, że będzie rządził przez cały rok! Taka okazja nie trafiała się często!
Pomysł ten jednak nie wszystkim przypadł do gustu.
– Pingwin królem? To jakiś żart, prawda? – Za krzaka wyłonił się miś brunatny. Był duży, okrągły i wyglądał tak, że natychmiast chciało się go przytulić.
– Zgłaszam swoją kandydaturę na króla – powiedział w końcu. – Jestem duży, silny i wytrzymały. Mogę rządzić znacznie dłużej niż pingwin! Nawet przez dwadzieścia lat!
Oooooo…. Zwierzęta były zachwycone. Wszystkie z wyjątkiem słonia, żyrafy i lwa.
– Nie masz trąby – stwierdził słoń.
– Ani długiej szyi – dodała żyrafa.
– Ani eleganckiego fraka – zauważył pingwin.
W odpowiedzi miś lekceważąco machnął łapą.
– Ale znają mnie i lubią wszystkie dzieci! Wszystkie! A skoro każde dziecko misia zna, to też królem będę ja! – Wykrzyknął i uśmiechnął się tak pięknie, jak tylko zadowolony miś potrafi.
Radość misia udzieliła się innym zwierzętom. Ten kandydat na króla był rewelacyjny! I wszyscy go lubili, co oznaczało, że naprawdę mógł rządzić przez dwadzieścia lat!
– E, serio? – Niespodziewanie jakiś głos odezwał się ze stawu.
Uczestnicy spotkania natychmiast odwrócili w tamtą stronę głowy. Po chwili z wody wynurzył się hipopotam.
– Będę królem! – zachrypiał, po czym szeroko otworzył paszczę i ziewnął.
Zwierzęta z niedowierzaniem pokręciły głowami. Hipopotam królem? To jakiś żart! Przecież to był największy leń w zoo!
Hipopotam jednak nie wyglądał na przejętego.
– Moi drodzy, jestem idealnym kandydatem na króla – powiedział z zadowoleniem. – Całe dnie leżę i się byczę, i muchy w nosie liczę! A przecież na tym polega rządzenie! Żeby leżeć i nic nie robić!
Tym razem zwierzęta musiały przyznać mu rację. Wszak żaden król, którego znały, ciężko nie pracował. Z drugiej strony czuły się już nieco zdezorientowane.
Król zoo musiał być:
duży i silny jak lew,
mieć trąbę jak słoń
i długa szyję jak żyrafa,
ponadto powinien być elegancki jak pingwin,
lubiany jak miś
i leniwy jak hipopotam.
Czy taki kandydat w ogóle istniał???
Chyba nie… Może dlatego królem zostało zupełnie inne zwierzę!
Nie było ani duże, ani silne.
Nie było eleganckie, ani leniwe.
Nie miało trąby i długiej szyi.
No i nie przyjaźniło się z dziećmi.
Ale było sprytne, bo zabrało koronę, gdy inni się ze sobą kłócili.
Czy wiecie jakie to zwierzę?
Tak, to była… żaba!
Anna Gratkowska
Zabawę z pisaniem rozpoczęła w wieku sześciu lat (rymami częstochowskimi żonglując wprawnie), by jako niespełna ośmiolatka otrzymać wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie poetyckim.
Pierwsze prozatorskie kroki stawiała w Polskim Kulturalnym Podziemiu.
W 2012 roku wydała powieść „Stokrotki w deszczu”, a pięć lat później „Miłość. Wydanie drugie poprawione”.
“Bal w kurniku i inne wierszyki dla dzieci” to jej pierwsza książeczka dla najmłodszych.
Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Dowiedz się więcej ? klik.
Zostaw komentarz