Anna Śliwińska – Jesień
Posłuchaj
Przeczytaj
Szepnął raz świerk do sosny:
„Słyszałeś, co ptaki doniosły?
Przysięgam na igły zielone,
Że jesień idzie w tę stronę.
Podobno piękna to pani
I niesie kosze z jabłkami.
Widziano ją w parku nad rzeką.
Jesień, jesień już niedaleko!”
A więc na baczność stanął
Cały las przydrożny.
Wypięły dumnie pierś świerki,
Wyprostowały się sosny.
I rzekły smukłe, wysokie
Do malutkiego dębu:
„Ciebie nie zauważy,
zbyt mało liczysz metrów.”
Dąb spuścił smutne gałązki,
Świerki i sosny się śmiały,
Że jest on tak bardzo nieduży,
Że jest on po prostu mały.
A gdy przyszła jesień,
Skłoniły się niedbale
I powiedziały dostojnie:
„Dorównujemy twej chwale”
Lecz jesień je minęła
Bez szeptu, bez słowa.
Skłoniła się przed dębem,
Oddała mu swe złota.
Ozłociła mu listki,
A gdy przyszła pora,
Ruszyła dalej, przed siebie,
Ruszyła dalej – na pola.
Świerki i sosny patrzyły zdumione
One zostały zwyczajnie zielone.

Anna Śliwińska
Z wykształcenia fizjoterapeuta, który zawsze marzył, by pisać jak Brzechwa bądź Tuwim (lub pracować u Walta Disneya).
Pisałam na ostatniej stronie zeszytu od matematyki – od gimnazjum, przez liceum, kontynuując tę tradycję także na wykładach. Mam kalendarz pełen różnych cytatów. Najfajniejsze pomysły przychodzą mi do głowy, gdy jestem czymś zajęta.
Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Dowiedz się więcej ? klik.
Zostaw komentarz