Anna Śliwińska – Żółw Żanklod
Posłuchaj
Przeczytaj
W Zielonej Przystani, przy Rondzie Koniczyny
odbywały się jak co roku kolarskie wyścigi.
Brali w nich udział najlepsi zawodnicy
i najlepsi kibice z całej okolicy.
Jedno wszystkich wciąż męczyło pytanie:
Kto wielkim mistrzem kolarstwa zostanie?
Może będzie to sprytny lis? A może prędki zając?
A może zwinna wiewiórka, dziewczynkom nie uchybiając?
A to kto? Zawodnicy patrzyli z krzywymi uśmiechami.
Na start zbliżał się Żółw Żanklod powolnymi krokami…
Żółwia Żankloda znał każdy w Przystani.
Brał udział w każdych zawodach. Zawsze był ostatni.
Mimo swych porażek trenował wytrwale
i choć wszyscy się śmiali, walczył o medale.
Niestety, w pierwszym wyścigu przegrał z rywalami.
Na metę wjechał – jak zwykle – ostatni.
Zaczął wątpić w siebie, bo przecież jak wiele
Może znieść zwierzątko w tak maleńkim ciele?
Nagle do żółwia sfrunęła mądra sowa.
Przysiadła na kamieniu i tak do niego woła:
– Jesteś lepszy od innych. Dzisiaj to widziałam.
Och! Gdyby tylko twój rower znacznie sprawniej działał!
Sowa uwierzyła w możliwości żółwia
I przez całą noc razem z nim coś tłukła…
Na kolejny wyścig z nowiutkim rowerem
Stawił się Żółw Żanklod, mając znów nadzieję.
Zabrzmiał gwizdek startowy iiii… Nikt uwierzyć nie chce!
Żanklod wystartował. Zajął pierwsze miejsce!
Wygrał drugi wyścig i trzeci, i dziesiąty!
I od tamtej pory był niezwyciężony.
Zawstydzony przyjął od wszystkich gratulacje,
A potem czym prędzej czmychnął pod akację.
Na akacji, gdy słońce zachodziło
Siedziała sobie sowa, podskubując skrzydło.
– Ach, Żanklodzie, wiedziałam, że przyjdziesz.
Wyjawię ci teraz wielką tajemnicę.
Trenowałeś ciężko i trwałeś w swej wierze –
Niezwykłą siłę zdobyłeś na starym rowerze.
Każdy upadek i każda przegrana
Także twój hart ducha gorąco wzmacniała.
Gdyby wszystko szło łatwo od samego początku,
Szybko byś się znudził, mój mały żółwiątku.
Ciężka praca i upór wielkie cuda czynią,
Bo żaden sukces nie bierze się znikąd.
I nieważne – czy żółw powolny, czy lew co zęby szczerzy –
Każdy z nas jest stworzony do niezwykłych rzeczy.
Anna Śliwińska
Z wykształcenia fizjoterapeuta, który zawsze marzył, by pisać jak Brzechwa bądź Tuwim (lub pracować u Walta Disneya).
Pisałam na ostatniej stronie zeszytu od matematyki – od gimnazjum, przez liceum, kontynuując tę tradycję także na wykładach. Mam kalendarz pełen różnych cytatów. Najfajniejsze pomysły przychodzą mi do głowy, gdy jestem czymś zajęta.
Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Dowiedz się więcej ? klik.
Zostaw komentarz