Katarzyna Puszczewicz – Ziemska przygoda Pulsara – Cz. 7. Spotkanie z Julką

Posłuchaj

Przeczytaj

Obudziło mnie słońce wiszące na pięknym, błękitnym niebie. Na ławce zobaczyłem dziewczynkę, która spojrzała na mnie swoimi pięknymi zielonymi oczami.
-Cześć, mam na imię Julka , a ty?
-Chciałbym być Julianem, ale mam na imię Pulsar, od nazwy planety, z której pochodzę. We Wszechświecie jest sto miliardów galaktyk, a każda z nich posiada 100 bilionów gwiazd. I w jednej z tych galaktyk jest moja planeta
Dziewczynka z niedowierzaniem patrzyła na mnie w lekkim osłupieniu.
-Jesteś z innej galaktyki? Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś stamtąd tutaj przybył.
– Nie sądzisz chyba, że taka ogromna przestrzeń może być niezamieszkała?
-Nie wiem, nigdy nie byłam poza Ziemią – powiedziała cichutko Julka.
Musiałem przedstawić Julce dowody, aby uwierzyła w moje pozaziemskie istnienie. Skaleczyłem palec i zobaczyła, że moja krew jest zupełnie inna od mieszkańców Ziemi, ma kolor pomarańczy i bardzo słodki zapach. Długo opowiadałem jej o swojej małej ojczyźnie, o cudownych przyjaciołach, bez których moje życie byłoby bardzo smutne. Julka słuchała moich opowieści, ale myślami była gdzie indziej.
-Chcę opowiedzieć ci o moim bracie, który leży w śpiączce po potrąceniu przez pijanego kierowcę. Gdy opowiadała o szczegółach wypadku nagle na jej drobnej rączce usiadła mała biedronka. Julka spojrzała na nią czule.
-Biedronko leć do nieba i przynieś mi choćby okruszek nadziei – powiedziała cichutko. Biedronka jakby zrozumiała jej prośbę i zniknęła nam z oczu. Spytałem Julki czy mogę pójść z nią do kliniki, bowiem bardzo chciałbym poznać jej brata.
– Będzie mi bardzo miło, jeśli odwiedzimy go razem – odpowiedziała.
Gdy weszliśmy do szpitalnej sali zobaczyłem chłopca, który podłączony był do jakiś urządzeń, a po jego ręce spacerowała mała biedronka, ta sama, którą widziałem w parku. Miała tyle samo kropeczek, od razu ją rozpoznałem. Byłem pewien, że nie jest ona tu przypadkowo i to ona będzie miała swój udział w wybudzeniu chłopca. Nazywają ja też bożą krówką, ale dlaczego, nikt nie potrafił mi wyjaśnić.
Po długiej wizycie skierowaliśmy się do wyjścia napełnieni nadzieją, że któregoś dnia zadzwoni budzik, a jego dzwonek będzie najpiękniejszym dźwiękiem świata. Gdy byliśmy już w drzwiach usłyszałem cichutki śpiew biedronki:

Jestem sobie biedroneczka ,
tu kropeczka, tam kropeczka.
Jestem Bożą Krówką,
przybywam z daleka.
Mam dobrą nowinę
dla każdego człowieka.
Słabszym pomoc niosę,
o życzliwość dla nich proszę.
Mam i dla Ciebie przesłanie,
już dziś z tego łóżeczka wstaniesz.
Obudź się, mój drogi, obudź…..

Nie dokończyła swojej piosenki, gdy nagle zobaczyłem, że śpiący do tej pory chłopiec powoli zaczął otwierać oczy, poruszył rękoma zdziwiony, że są do nich przyczepione jakieś rurki.
Rzuciliśmy się w te pędy do niego. Julka objęła czule brata i płakała ze szczęścia razem z nim. Usunąłem się powoli z pokoju, żeby sami mogli nacieszyć się swym szczęściem.

Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Dowiedz się więcej ? klik.