Ilustracja wykonana przez Annę Śliwińską

Anna Śliwińska – Świerk. Ten, który był inny

Posłuchaj

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Wszystko zaczęło się od ptaka. Pewna sikorka szybowała wysoko w powietrzu i nagle upuściła na ziemię małe nasionko. Nasionko spadało, spadało, aż wreszcie spadło pomiędzy trzy brzozy.
Obudziła się pierwsza brzoza. Gdy zobaczyła leżące na ziemi nasionko, pacnęła gałęzią swoje sąsiadki, budząc je ze snu. Trzy brzozy pochyliły gałązki nad nasionkiem i zaczęły się zastanawiać, co z nim zrobić.
– Może porozmawiam z czarnym krukiem? – zaproponowała pierwsza brzoza. – Niech je stąd wydziobie i zabierze.
– Po co czekać na kruka? – rzekła druga brzoza. – Zaraz wymiotę je stąd gałązkami.
Ale trzecia brzoza (ta, która znalazła nasionko) bardzo pragnęła zobaczyć, co z niego wyrośnie. Namówiła swoje sąsiadki, aby zostawić nasionko do czasu, aż wykiełkuje. Brzozy zgodziły się bardzo niechętnie, ale od tamtego czasu same z zaciekawieniem zerkały na nową roślinkę.
Nasionko wzrastało powoli. Minęła zima, nadeszła wiosna i wciąż nie wiedziały brzozy, co wyrośnie z nasionka. Aż pewnego dnia pojawiły się pierwsze, malutkie gałązki. Uradowane brzozy pochyliły się nad nasionkiem.
– Jakaś licha ta brzoza – stwierdziło z niesmakiem pierwsze drzewo.
– Bo to wcale nie jest brzoza! Ta roślina w ogóle nie ma liści!
– Ona ma igły! – wykrzyknęła na ostatku trzecia brzoza.
Z nasionka wyrósł mały, przecudny świerk. Był zachwycony światem, który zobaczył, chociaż nie poznał go jeszcze w całości. Widział jedynie trzy brzozy, które rosły wokół niego.
Brzozy ofukały świerk, uznając że jest brzydki i mały. Nie widziały w nim towarzysza do zabawy ani rozmowy, więc odwróciły się do niego tyłem i zaczęły rosnąć w przeciwną stronę. Świerk, choć był bardzo malutki, czuł się okrutnie samotny. Zazdrościł brzozom, że są wysokie i piękne. Chciał być taki jak one, ale czuł, że to niemożliwe. Był przecież inny. Coraz mniej podobał mu się świat, a ponieważ czarno-białe pnie i zielone liście brzóz zasłaniały mu resztę lasu, świerk myślał, że cały świat składa się tylko z trzech drzew i skrawka błękitnego nieba. A do takiego świata nie pasował.
Mijały następne dni. Świerk urósł kolejne kilka centymetrów i zauważył w liściach brzóz kolorowe ptaki. Całe lato przyglądał się ich wspólnym zabawom, myśląc, że musi być bardzo brzydkim drzewem, skoro nikt nie chce się z nim bawić. Rósł cichutko w cieniu brzóz i z każdym dniem przestawał wierzyć i kochać samego siebie. Gdy nadeszła jesień, a liście brzóz przybrały złote barwy, świerk posmutniał jeszcze bardziej.
Ale w końcu nadchodzą takie dni, które potrafią wszystko zmienić. Przychodzą do nas niespodziewanie, kiedy wydaje nam się, że nic dobrego już nas nie spotka.
Nadeszła zima, a wraz z nią nadeszły śniegi i mrozy. Ze zmarzniętych brzóz spadły na ziemię wszystkie liście, odsłaniając świerkowi widok na cały las.
Początkowo świerk nie mógł uwierzyć własnym oczom. Zobaczył wielki, szeroki świat, który ciągnął się daleko, daleko poza zasięg jego wzroku. Zauważył setki innych drzew – niektóre były podobne do niego, inne wyglądały jak brzozy, ale były również takie, które nie przypominały ani jednych, ani drugich!
– Jakie to wszystko jest piękne! – zawołał zachwycony świerk.
Ptaki usłyszały jego głos i zleciały się całą gromadą, przysiadając na jego zielonych gałązkach. Wróble, gile i sikorki śpiewały mu wesoło i skrywały się wśród igiełek. Gdzieś w oddali przemknęły wśród drzew sarenki, a rudy lisek przysiadł na chwilę pod świerkiem, ogrzewając swój pyszczek i łapki.
Świerk nie mógł opanować łez wzruszenia. Czuł się wreszcie kochany, potrzebny i ważny. Śmiał się tak głośno, że trzy brzozy nie mogły udać, że niczego nie widzą. Były przygnębione, bo gdy straciły na zimę wszystkie liście, stały się szare i brzydkie. Nic dziwnego, że zwierzęta wolały towarzystwo zielonego świerku.
Postanowiły zrobić naradę. Nachyliły się i zaczęły szeptać między sobą.
– Ach, jaki ten świerk jest piękny i wesoły! – zakrzyknęła pierwsza brzoza.
– Bardzo mu zazdroszczę! Byłby dla nas świetnym przyjacielem.
– Zachowałyśmy się bardzo głupio, odrzucając go wiosną – przyznała trzecia brzoza. – Myślicie, że przebaczy nam, jeśli go za wszystko przeprosimy?
Brzozy wzruszyły gałązkami. Postanowiły spróbować. Kiedy skończyły naradę, zwróciły się do świerku i zawstydzone przerosiły go za swoje zachowanie. Świerk nie chował w sobie urazy. Natychmiast przebaczył trzem brzózkom, bo sam doskonale wiedział, że źle jest żyć samotnie.
Od tamtego czasu trzy brzozy i świerk stali się najlepszymi przyjaciółmi pod słońcem. Choć na początku wydawało się, że są różni – jak woda i ogień – z czasem dostrzegli, jak wiele ich łączy, a jak niewiele dzieli. Brzozy już nigdy nie odwróciły się od świerku. Rośli w zupełnej zgodzie długie lata, ciesząc się życiem i darami świata. Ta historia wydarzyła się dawno, dawno temu. Tak dawno, że tylko bardzo stary leśniczy pamięta jeszcze tamte drzewa. Jeśli tylko któreś dziecko chce go posłuchać, zabiera je na wycieczkę do lasu i opowiada historię o trzech brzózkach i świerku – tym, który był inny.

Anna Śliwińska na #TataMariusz

Anna Śliwińska

Z wykształcenia fizjoterapeuta, który zawsze marzył, by pisać jak Brzechwa bądź Tuwim (lub pracować u Walta Disneya).

Pisałam na ostatniej stronie zeszytu od matematyki – od gimnazjum, przez liceum, kontynuując tę tradycję także na wykładach. Mam kalendarz pełen różnych cytatów. Najfajniejsze pomysły przychodzą mi do głowy, gdy jestem czymś zajęta.

Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Dowiedz się więcej ? klik.