Mariusz Rzepka – Rycerz
Posłuchaj
Przeczytaj
Pewnego razu, w niewielkim lesie,
spotkałem rycerza w czerwonym dresie.
Szedłem na spacer, jak co dzień rano,
gdy nagle…
nad głową…
coś zafurczało!
Coś z siebie wydało dość dziwny dźwięk,
upadło na ziemię i… leży we mgle.
– Co robić? Gdzie dzwonić?
– Jak pomóc stworzeniu?”
Myśli wokół głowy krążyły bez celu.
Wyrwał mnie brutalnie
z tego zamyślenia
grzmiący krzyk
– Z DROGI!!!
wspomnianego rycerza.
Już na końcu języka
miałem gorzkie słowa,
lecz jegomość rycerz,
stworzenie ratował!
Podszedłem nieco bliżej, spytałem:
– Co się dzieje?
– To orzeł przedni i szczerą mam nadzieję,
że uda mi się pomóc. Jest w bardzo kiepskim stanie.
Czasu nam zostało niewiele na działanie.
– OK. – powiedziałem lecz niepewnym tonem.
Rycerz więc wskazał, w którą mam iść stronę.
Owinął delikatnie czerwoną bluzą ptaka,
powiedział
– Idziemy.
i w drodze zaczął płakać.
Wróćmy jednak na moment do samego początku.
Muszę Ci coś wyjaśnić, by nadać sens w tym wątku.
Często spaceruję, po wspomnianym lesie,
i często też mijam jegomościa w dresie.
Mężczyzna potężny, ze dwa metry w cuglach.
Biceps troszkę szerszy od mojego uda,
dres zawsze czerwony, słuchawki na uszach,
biegnie wprost przed siebie, jakby biec gdzieś musiał.
i nic w tym dziwnego. biegać może każdy,
ale nigdy nie byłem na tyle odważny,
by do niego podejść, czy nawet głową skinąć!
Bo duży, bo łysy, bo bałem się zginąć.
I tak.
Dałem się podejść stereotypowi –
włączył we mnie tryb: „nie ufaj zbirowi”.
A na marginesie całej sytuacji –
zastanów się sam, czy mimo okazji,
aby kogoś poznać lub chwilę porozmawiać,
góry nad Tobą nie wzięła obawa…
Wróćmy już do wątku (wybacz, że przerwałem)
– Dlaczego płaczesz? – rycerza spytałem.
Ten milczał przez czas jakiś, może zbierał myśli.
– W ludziach jest pełno głupiej nienawiści.
Nie mają szacunku do siebie nawzajem,
więc kto by się przejmował jakimś nędznym ptakiem?
W jego odpowiedzi wyczułem złość i żal.
– Spójrz na tego orła. Kto mógł oddać strzał?
Pokazał mi ranę wlotową po śrucie
– Gdybym go dorwał…
– …ale chyba uciekł.
Przerwałem rycerzowi nim rzucił coś gorszego.
– …ciekawe czy ten ktoś wie, ile zrobił złego.
– Co trzeba mieć w sercu by dla przyjemności
wycelować w zwierzę i strzelić bez litości?
Machnął tylko ręką i wskazał, że skręcamy
– Niedaleko jest parking, tam zaparkowany
mam samochód – i podał mi kluczyki
– Ty prowadzisz – rzucił – jedziemy do lecznicy.
Rycerz usiadł z tyłu przytrzymując orła.
– Musimy się spieszyć, żeby nam nie skonał.
– OK. – powiedziałem (tym razem pewnym tonem)
i bez wahania dodałem, że zrobię co mogę.
W niespełna 10 minut byliśmy na miejscu.
– Dobrze, że są ludzie, o ogromnym sercu.
Te słowa usłyszeliśmy, z ust Pani Weterynarz
– Teraz nasza kolej, musicie kciuki trzymać,
zrobimy co możemy lecz rana jest głęboka.
Musicie poczekać choć to pewnie potrwa.
Zniknęła za drzwiami sali zabiegowej,
a wtedy rycerz: – Mam na imię Tomek,
jakoś wcześniej zupełnie nie wpadło mi do głowy,
żeby się przedstawić w trakcie rozmowy.
– Mariusz – odparłem – choć mówią mi #Tata
też nie pomyślałem… ratowałem ptaka.
Spojrzeliśmy na siebie i jak na komendę
parsknęliśmy obaj, szczerym, głośnym śmiechem.
Czas oczekiwania upłynął na rozmowie,
wtem… po trzech godzinach: – Udało się Panowie!
Orzeł wylądował choć jeszcze tu zostanie.
A od Panów muszę zebrać wymagane dane.
Orzeł przedni jest ptakiem pod ścisłą ochroną
i takie sytuacje zgłaszamy oficjalną drogą.
– Oczywiście – odparłem, potwierdził też Tomek
i dodał od razu: – Zacznij jeśli możesz.
Zacząłem więc od początku, gdy w niewielkim lesie,
spotkałem rycerza w czerwonym dresie…
Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Dowiedz się więcej ? klik.
Zostaw komentarz