Hugh Lofting – Doktor Dolittle i jego zwierzęta; Rozdział XX. Miasteczko rybackie

Posłuchaj

Wykorzystana treść pochodzi z zasobów strony wolnelektury.pl

>> link do utworu <<

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Doktor bardzo ostrożnie obudził śpiącego.
Niestety, w tej samej chwili znowu zgasła jego zapałka. Znów zrobiło się zupełnie ciemno, a mężczyzna, pewien, że wrócił po niego Ben Ali, zaczął okładać Doktora pięściami.
Kiedy John Dolittle wyjaśnił wreszcie, kim jest i że ma na pokładzie bratanka mężczyzny, rozbitek bardzo się ucieszył i przeprosił za rękoczyny (nie zrobił zresztą Doktorowi krzywdy, bo w ciemności nie dało się zadawać celnych ciosów). Potem podał Doktorowi szczyptę tabaki i wyjaśnił, że został porzucony przez Smoka Berberii na tej wyspie, kiedy nie zgodził się dołączyć do jego pirackiej załogi. Noce spędzał pod ziemią, bo nigdzie wokół nie było chaty, w której mógłby się ogrzać. Na koniec powiedział:

— Nie jadłem i nie piłem nic od czterech dni. Żywiłem się tylko tabaką.
— No proszę! — zawołał Dżip. — A nie mówiłem?

Zapalili więc kolejne zapałki i wyszli korytarzem na słońce. Doktor szybko zaprowadził mężczyznę na statek i poczęstował go zupą.
Kiedy zwierzęta i chłopiec zobaczyli, że Doktor i Dżip wracają w towarzystwie rudowłosego, wznieśli gromki okrzyk i zaczęli tańczyć na pokładzie. Tysiące krążących nad nimi jaskółek zagwizdało ile sił w płucach, żeby pokazać, jak bardzo się cieszą, że dzielny wujek chłopca został odnaleziony. Hałas był taki, że żeglujący w okolicy marynarze przerazili się, że nadciąga straszliwy sztorm.

— Słuchajcie, jak ryczy wicher hen na wschodzie! — mówili jeden do drugiego.

Dżip chodził dumny jak paw, choć starał się przy tym nie zadzierać nosa. Kiedy Dab-Dab podeszła i powiedziała: „Nie miałam pojęcia, że jesteś taki mądry!”, rzucił tylko głową i odparł:

— Och, to nic takiego. Ale człowieka znaleźć umie tylko pies. Ptaki nie mają do tego głowy.

Potem Doktor zapytał rudego rybaka, gdzie znajduje się jego dom. Gdy poznał odpowiedź, polecił jaskółkom pociągnąć statek właśnie w tamtą stronę.
Kiedy dotarli do lądu, zobaczyli małe miasteczko rybackie, położone u podnóża skalistej góry. Mężczyzna wskazał im dom, w którym dawniej mieszkał.
Rzucili kotwicę, a matka chłopca (która była zarazem siostrą rudego), wybiegła na brzeg i popędziła w ich stronę, śmiejąc się i płacząc jednocześnie. Od dwudziestu dni siedziała na wzgórzu i patrzyła w morze, czekając na powrót bliskich.
Obcałowała Doktora, aż się zaczerwienił i rozchichotał jak mała dziewczynka. Następnie spróbowała pocałować Dżipa, ale pies uciekł i schował się na statku.

— Durny zwyczaj takie całowanie — stwierdził. — Ja się na to nie piszę. Niech pocałuje prosiaczka Gub-Gub, jeśli już koniecznie kogoś musi.

Rybak i jego siostra nie chcieli, żeby Doktor zbyt szybko ich opuścił. Błagali, żeby spędził z nimi chociaż kilka dni. Więc John Dolittle i jego zwierzęta musieli zostać na całą sobotę i niedzielę, a do tego jeszcze pół poniedziałku.
W tym czasie wszyscy mieszkający w miasteczku chłopcy chodzili na plażę, wskazywali na stojący na kotwicy okręt i szeptali do siebie z przejęciem:

— Patrzcie! To był piracki statek Bena Alego, najstraszniejszego pirata Siedmiu Mórz! Starszy pan, który nosi na głowie cylinder i mieszka teraz u pani Trevelyan, odebrał statek Smokowi Berberii i kazał mu zostać rolnikiem! Kto by pomyślał! Taki łagodny człowiek! Spójrzcie tylko na czerwone żagle! Łajba wygląda złowieszczo… i jest szybka jak błyskawica! O rany!

Przez dwa i pół dnia, które Doktor spędził w miasteczku, jego mieszkańcy wciąż zapraszali go a to na herbatkę, a to na lunch, kolację czy przyjęcie. Kobiety wysyłały mu czekoladki i kwiaty, a miejscowy zespół muzyczny co wieczór koncertował pod jego oknem.

W końcu Doktor oznajmił:

— Dobrzy ludzie, muszę wracać do domu. Wspaniale mnie potraktowaliście i nigdy tego nie zapomnę. Ale na mnie już naprawdę czas. Mam kilka ważnych spraw do załatwienia.

W dniu wyjazdu przyszedł do niego burmistrz w towarzystwie wielu wystrojonych urzędników. Przemaszerowali ulicą, po czym stanęli przed domem, w którym mieszkał Doktor. Wszyscy mieszkańcy miasteczka przyszli zobaczyć, co będzie dalej.
Sześciu paziów dmuchnęło w lśniące trąbki, żeby zebrani przestali gadać. Potem Doktor wyszedł na ganek, a burmistrz odezwał się do niego w te słowa:

— Doktorze Johnie Dollitle! Z ogromną radością przekazuję panu (który uwolniłeś morza od Smoka Berberii!) ten oto drobiazg, w dowód wdzięczności mieszkańców naszego dumnego miasteczka.

Burmistrz wyciągnął z kieszeni małe zawiniątko, rozwinął papier i podał Doktorowi zjawiskowy zegarek wysadzany prawdziwymi diamentami.
Następnie wyciągnął z kieszeni większą paczuszkę i zapytał:

— A gdzie jest pies?

Wszyscy zaczęli szukać Dżipa. Ostatecznie znalazła go Dab-Dab. Był na drugim końcu miasteczka, w stajni, otoczony przez krąg okolicznych psiaków, które wpatrywały się w niego z milczącym uwielbieniem.
Kiedy doprowadzono go już do Doktora, burmistrz otworzył swój pakunek. W środku znajdowała się obroża z czystego złota! Mieszkańcy miasteczka zaszemrali z zachwytem, a burmistrz schylił się i własnoręcznie zapiął obrożę na szyi psa.
Wygrawerowano na niej słowa: „DŻIP — Najmądrzejszy Pies Świata”.
Potem tłum ruszył za Doktorem i jego zwierzętami na plażę, żeby odprowadzić ich na statek. Kiedy już rudy rybak, jego siostra i młody chłopiec wielokrotnie podziękowali Doktorowi i jego psu, prędki okręt o czerwonych żaglach znów skierował się w stronę Puddleby. Wypłynął na szerokie morze przy akompaniamencie miejscowej orkiestry, która urządziła na brzegu pożegnalny koncert.

Utwór udostępniony na Licencji Wolnej Sztuki (szczegóły licencji >> klik <<).

Hugh Lofting

ur. 14 stycznia 1886 w Maidenhead, Berkshire w Anglii, zm. 26 września 1947 w Topanga w Kalifornii) – brytyjski autor literatury dziecięcej, znany głównie jako twórca cyklu książek o rozumiejącym mowę zwierząt doktorze Dolittle.

Czytaj więcej >>wiki<<