Hugh Lofting – Doktor Dolittle i jego zwierzęta; Rozdział VII. Małpi most

Posłuchaj

Wykorzystana treść pochodzi z zasobów strony wolnelektury.pl

>> link do utworu <<

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Królowa Ermintruda nigdy jeszcze nie widziała męża w takim stanie. Zgrzytał zębami z wściekłości. Wszystkich wokół wyzywał od durniów. Cisnął szczotką do zębów w pałacowego kota. Przez pewien czas biegał w kółko w koszuli nocnej, po czym obudził wszystkich swoich żołnierzy i rozkazał im przeczesać dżunglę w poszukiwaniu Doktora. Potem posłał za żołnierzami służących — kucharzy, ogrodników, swojego golibrodę i nauczyciela księcia Bumpo. Nawet królowej rozkazał pomóc w poszukiwaniach, choć była wykończona po całej nocy tańców w zbyt ciasnych butach.

Tymczasem Doktor gnał ile sił w nogach w stronę Krainy Małp, a jego zwierzęta za nim.

Gub-Gub miał krótkie nóżki, więc szybko się zmęczył i Doktor musiał go nieść, co nie było łatwe, bo miał już w rękach kufer i torbę.

Król Jolliginki uznał, że łatwo będzie znaleźć Doktora, bo ten był tu obcy i nie wiedział, w którą stronę iść. Ale się mylił. Małpka Czi-Czi znała bowiem dżunglę jak własną kieszeń — lepiej nawet od ludzi króla. Poprowadziła Doktora i resztę zwierząt przez najgęstsze połacie lasu, do miejsca, gdzie nie stanęła dotąd ludzka stopa. Kazała wszystkim schować się w pniu starego drzewa, między wielkimi kamieniami.

— Lepiej tu poczekajmy — powiedziała Czi-Czi — aż żołnierze wrócą do łóżek. Potem będziemy mogli udać się do Krainy Małp.

Tak właśnie spędzili całą noc.

Słyszeli wokół głosy ludzi króla, którzy przeszukiwali dżunglę, byli jednak zupełnie bezpieczni, bo położenie ich kryjówki znała jedynie Czi-Czi. Nie słyszały o niej nawet inne małpy.

Nareszcie, gdy przez gęstą zasłonę liści zaczęło przebijać się światło słońca, usłyszeli, jak królowa Ermintruda mówi zmęczonym głosem, że dalsze poszukiwania nie mają sensu. Że równie dobrze żołnierze mogą wrócić do domu i się przespać.

Gdy tylko odeszli, Czi-Czi wyprowadziła Doktora i jego zwierzęta z kryjówki i wszyscy wyruszyli do Krainy Małp.

Droga była długa i męcząca — szczególnie dla prosiaczka Gub-Gub. Jednak kiedy tylko zaczynał płakać, zaraz dostawał mleko kokosowe, które bardzo polubił.

Jedzenia i picia nigdy im nie brakowało. Czi-Czi i Polinezja wiedziały, które z rosnących w dżungli owoców i warzyw są jadalne i jak je znaleźć. Zbierały daktyle, figi, orzeszki ziemne, imbir i bataty. Z soku dzikich pomarańczy przygotowywały lemoniadę, którą słodziły miodem z gniazd dzikich pszczół. Potrafiły zdobyć wszystko, o co tylko prosiły je inne zwierzęta — a przynajmniej zawsze miały w zanadrzu coś bardzo podobnego. Zdarzyło się nawet, że przyniosły Doktorowi tytoń, bo chciał sobie zapalić, a jego zapasy już się wyczerpały.

Noce spędzali na grubych materacach z wyschniętej trawy, w namiotach z liści palmowych. Kiedy przyzwyczaili się już do całodziennych marszy, przestali się męczyć i zaczęli naprawdę cieszyć się podróżą. Zawsze z radością przyjmowali jednak nadejście nocy, które oznaczało postój i odpoczynek. Doktor brał garść patyczków i rozpalał niewielkie ognisko. Po kolacji wszyscy siadali wokół niego i słuchali, jak Polinezja śpiewa o morzu, a Czi-Czi opowiada o dżungli.

Opowieści Czi-Czi często były bardzo ciekawe. Małpy nie spisywały swojej historii, póki nie zaczął tego dla nich robić Doktor Dolittle, ale niczego nie zapominały — rodzice opowiadali swoim dzieciom o wszystkim, co działo się dawniej. Czi-Czi powtarzała więc historie, które usłyszała od babci. Historie z odległej przeszłości, z czasów sprzed Noego i potopu, gdy ludzie nosili niedźwiedzie skóry, żyli w jaskiniach i jedli baraninę na surowo, bo nie znali ognia i nie wiedzieli, że można ją ugotować. Opowiadała o wielkich mamutach i gadach (długich jak pociągi!), które w owych czasach krążyły po górach i skubały liście z koron drzew. Zwierzęta często siedziały zasłuchane i dopiero po skończonej opowieści spostrzegały, że ogień zgasł. Musiały wtedy nazbierać więcej patyków i rozpalać ognisko od nowa.

Gdy żołnierze króla wrócili do domu i oznajmili, że nie udało im się odnaleźć Doktora, król znowu wysłał ich do dżungli i rozkazał im zostać tam do skutku. Tak więc gdy Doktor i jego zwierzęta zmierzali do Krainy Małp, myśląc, że nic im nie grozi, w istocie wciąż byli ścigani. Gdyby Czi-Czi o tym wiedziała, najpewniej znów kazałaby im się ukryć. Ale nie miała o tym pojęcia.

Pewnego dnia wspięła się na wysoką skałę i wyjrzała nad korony drzew. Kiedy zeszła, oznajmiła, że niedługo dotrą do celu, bo Kraina Małp jest tuż tuż.

I rzeczywiście. Tego samego wieczora spotkali kuzyna Czi-Czi i wiele innych małp, które jeszcze nie zachorowały. Obsiadły drzewa na brzegu bagna, żeby czekać na przybycie słynnego doktora. Teraz, gdy zobaczyły, że jest już niedaleko, wydały z siebie potężny okrzyk radości. Wiwatowały, machały liśćmi i skakały z gałęzi na ziemię, żeby go powitać.
Powiedziały, że poniosą jego torbę, kufer i cały dobytek, a jedna z roślejszych

małp wzięła na ręce prosiaczka Gub-Gub, który znów był zmęczony. Dwie małpy pobiegły przodem, żeby przekazać chorym towarzyszom nowinę o przybyciu wybitnego lekarza.

Ale wysłannicy króla, którzy wciąż szli ich śladem, usłyszeli okrzyki i natychmiast zorientowali się, gdzie jest Doktor. Przyspieszyli kroku, by go pojmać.

Duża małpa, która niosła prosiaczka Gub-Gub, szła najwolniej, więc pierwsza dostrzegła przemykającego między drzewami kapitana żołnierzy. Natychmiast podbiegła do Doktora i kazała mu uciekać.

Wszyscy pognali szybciej niż kiedykolwiek wcześniej w całym swoim życiu. Ludzie króla, którzy szli ich śladem, też puścili się pędem, a kapitan biegł na samym przedzie oddziału.

Nagle Doktor potknął się o swoją torbę z lekarstwami i plasnął twarzą w błoto. Kapitan uznał, że tym razem na pewno go złapie, miał jednak bardzo długie uszy i kiedy skoczył naprzód, żeby złapać Doktora, zahaczył uchem o wystającą gałąź. Reszta żołnierzy podbiegła, żeby go oswobodzić. Doktor tymczasem zdołał wstać i znów popędził naprzód, coraz szybciej i szybciej.

— Jest dobrze! — krzyknęła Czi-Czi. — Już niedaleko!

Zanim jednak dotarli do Krainy Małp, stanęli nad stromą przepaścią, na której dnie płynęła rzeka. Była to granica królestwa Jolliginki. Za rozpadliną rozciągało się królestwo małp.

Pies Dżip spojrzał w przepaść i powiedział:

— O rany! Jak dostaniemy się na drugą stronę?
— Niech mnie! — jęknął Gub-Gub. — Ludzie króla depczą nam po piętach. Spójrzcie tylko! Boję się, że znów trafimy do więzienia — chlipnął.

Ale wielka małpa, która niosła prosiaczka, teraz postawiła go na ziemi i zawołała do swych towarzyszy:

— Chłopaki, szybko! Most! Robimy most! Mamy tylko chwilę. Uwolnili już kapitana, pędzi tu jak jeleń. Żwawo, żwawo! Most! Most!

Doktor był ciekaw, z czego konkretnie zamierzają go zbudować. Rozejrzał się w poszukiwaniu ukrytych desek.

Ale kiedy znów spojrzał w stronę urwiska, zobaczył nad nim gotowy most, który tylko czekał, aż Doktor po nim przejdzie — żywy most zrobiony z małp! Najwyraźniej utworzyły go w kilka sekund, kiedy tylko odwrócił się do nich plecami. Po prostu złapały jedna drugą za ręce i stopy.

Wielki małpiszon zawołał do doktora:

— Przechodźcie! Przechodźcie wszyscy, szybko!

Gub-Gub początkowo nie chciał iść po tak wąskim moście, zawieszonym wysoko nad rzeką, bo kręciło mu się w głowie. Ale w końcu dał sobie radę tak samo jak pozostali.

John Dolittle przeszedł jako ostatni. Gdy tylko dotarł na drugi brzeg, ludzie króla wybiegli na krawędź urwiska.

Zaczęli wygrażać mu pięściami i wrzeszczeć z wściekłości, gdy zrozumieli, że się spóźnili. Doktor i jego zwierzęta dotarli bezpiecznie do Krainy Małp, a most wciągnięto na drugą stronę rozpadliny.

Czi-Czi spojrzała na Doktora i powiedziała:

— Wielu wybitnych odkrywców i sędziwych przyrodników zaszywało się w dżungli na długie tygodnie, żeby zobaczyć tę małpią sztuczkę. Ale nigdy wcześniej nie pozwoliliśmy na to żadnemu białemu człowiekowi. Właśnie tobie, jako pierwszemu, dane było oglądać słynny Małpi Most.
Jej słowa sprawiły Doktorowi ogromną przyjemność.

Utwór udostępniony na Licencji Wolnej Sztuki (szczegóły licencji >> klik <<).

Hugh Lofting

ur. 14 stycznia 1886 w Maidenhead, Berkshire w Anglii, zm. 26 września 1947 w Topanga w Kalifornii) – brytyjski autor literatury dziecięcej, znany głównie jako twórca cyklu książek o rozumiejącym mowę zwierząt doktorze Dolittle.

Czytaj więcej >>wiki<<