Guido Gozzano – Srebrna zajęczyca i inne baśnie – Niewiadomek

Posłuchaj

Wykorzystana treść pochodzi z zasobów strony wolnelektury.pl

>> link do utworu <<

Subskrybuj!

#TataMariusz na Spotify

Spotify

#TataMariusz na Apple Podcasts

Apple Podcasts

#TataMariusz na Google Podcasts

Google Podcasts

#TataMariusz na YouTube

YouTube

#TataMariusz na Podcast Addict

Podcast Addict

#TataMariusz na Player FM

Player FM

Przeczytaj

Pewien książę, powracając z polowania, ujrzał w tumanach kurzu chłopca, mniej więcej ośmioletniego, który smacznie sobie spał na poboczu drogi. Książę zsiadł z konia i obudził malca:

— Co tu robisz, moje dziecko? — zapytał.
— Nie wiem — odpowiedział malec, śmiało spoglądając na księcia.
— Gdzie jest twój ojciec?
— Nie wiem.
— A twoja matka?
— Nie wiem.
— Skąd jesteś?
— Nie wiem.
— Jak masz na imię?
— Nie wiem.

Książę wziął chłopca na koń i pognał do zamku. Tam przekazał go pod opiekę służbie.
Chłopcu nadano imię Niewiadomek.
Gdy Niewiadomek skończył dwadzieścia lat, został książęcym giermkiem. Pewnego dnia podczas konnej przejażdżki przez miasto książę rzekł do młodzieńca:

— Jestem z ciebie bardzo zadowolony, i dlatego chciałbym ci podarować wspaniałego konia, wyłącznie na twój osobisty użytek.

I pojechali razem na targ. Niewiadomek długo oglądał dorodne konie, jednak żaden nie przypadł mu do gustu, odjechali więc bez niczego. W drodze powrotnej do zamku chłopak zauważył stojącą przed młynem starą, prawie ślepą klacz, która obracała kierat. Niewiadomek przyjrzał się uważnie zwierzęciu, po czym rzekł:

— Panie, oto rumak dla mnie!
— Chyba żartujesz?! — zdumiał się książę.
— Panie, uszczęśliwisz mnie, jeśli mi ją kupisz.

Książę, z początku zniesmaczony pomysłem, w końcu uległ prośbom chłopca i kupił klacz. Oddając ją w ręce Niewiadomka, młynarz szepnął mu do ucha:

— Widzisz te sploty na jej grzywie? Za każdym razem, gdy rozsupłasz jeden z nich, koń przeniesie cię w mgnieniu oka pięćset mil dalej.

Książę i Niewiadomek wrócili na zamek.

Kilka dni później książę otrzymał zaproszenie od samego króla. Zabrał ze sobą swojego giermka i przez kilka dni razem gościli na królewskim dworze. Pewnej nocy, gdy na niebie jaśniał księżyc w pełni, Niewiadomek wybrał się na spacer po parku. Podczas przechadzki ujrzał zawieszony na jednym z drzew lśniący w blasku księżyca diamentowy naszyjnik.

— Od dziś będziesz należeć do mnie! — wykrzyknął.
— Nie rób tego, bo pożałujesz! — rozległ się w pobliżu tajemniczy głos.

Niewiadomek rozejrzał się po okolicy. To jego klacz przemówiła ludzkim głosem. Wahał się przez chwilę, aż w końcu uległ pokusie i wziął naszyjnik.

Król powierzył Niewiadomkowi opiekę nad swoimi końmi. Nocą w czasie służby giermek oświetlał stajnię lśniącym naszyjnikem. Pozostali stajenni, zazdrośni o względy, jakimi młodzieniec cieszył się u króla, rozpowiedzieli, że w stajni lśni jakieś budzące podejrzenia światło i zasugerowali, jakoby Niewiadomek oddawał się czarnej magii. Król postanowił sam się o tym przekonać. Udał się pewnej nocy do stajni i zobaczył silne światło bijące od zawieszonego na jednym ze żłobów naszyjnika. Nakazał aresztować Niewiadomka, a następnie zwołał stołeczną Radę Starszych w celu odczytania napisu widniejącego na zapince klejnotu. Jeden leciwy mędrzec odkrył, że naszyjnik jest własnością Zielonowłosej Piękności, najwynioślejszej księżniczki na świecie.

— Albo sprowadzisz mi tu Zielonowłosą Piękność, albo pożegnasz się z głową! — rzekł król.

Zrozpaczony Niewiadomek poszedł do stajni i płakał wtulony w lichą grzywę swojej klaczy.

— Wiem, co cię trapi — przemówiło wierne zwierzę. — To kara za to, że wówczas w parku zabrałeś ze sobą naszyjnik wbrew mej radzie. Ale głowa do góry, posłuchaj mnie uważnie: poproś króla o zapas owsa i dużo pieniędzy, a następnie szykuj się do drogi.

Król spełnił prośbę Niewiadomka, który wraz ze swoją wychudzoną klaczą wyruszył w podróż. W końcu dotarli nad morze. U brzegu szamotała się zaplątana w algi ryba.

— Uwolnij biedaczkę! — rzekła klacz.

Niewiadomek postąpił zgodnie z radą klaczy, a ryba wynurzyła się z wody i przemówiła ludzkim głosem:

— Uratowałeś mi życie, jestem twoją dłużniczką. Zawołaj mnie, gdy znajdziesz się w potrzebie, a natychmiast się zjawię.

Podczas swojej dalszej wędrówki Niewiadomek i klacz ujrzeli uwięzionego w sidłach ptaka.

— Uwolnij go! — rzekła klacz.

Niewiadomek ponownie postąpił zgodnie z jej radą, a wdzięczny ptak odezwał się w te słowa:

— Dziękuję, Niewiadomku. Jestem twoim dłużnikiem. Gdy znajdziesz się w potrzebie, wezwij mnie, a odwdzięczę ci się.

W końcu dotarli do zamku Zielonowłosej Piękności.

— Ruszaj śmiało! — powiedziała klacz. — I niczego się nie obawiaj! Jeśli napotkasz księżniczkę, przyprowadź ją tutaj, wtedy wykonam dla niej cudowny taniec.

Niewiadomek zakołatał do drzwi. W drzwiach ukazała się niezwykłej urody dama, którą Niewiadomek wziął za księżniczkę.

— Księżniczko…
— Nie jestem księżniczką — powiedziała dama, po czym zaprowadziła go do następnej komnaty, gdzie czekała na niego jeszcze piękniejsza kobieta.

Ta z kolei zaprowadziła go do innej piękności czekającej w sąsiedniej sali. W każdej kolejnej komnacie oczom Niewiadomka ukazywała się dama obdarzona jeszcze bardziej niezwykłą urodą. A wszystko po to, by oswoić młodzieńca z olśniewającym blaskiem Zielonowłosej Piękności.

Księżniczka uprzejmie powitała Niewiadomka. A następnego dnia zgodziła się obejrzeć taniec zwierzęcia.

— Księżniczko, jeśli dosiądziesz mojej klaczy, wtedy ta porwie cię do cudownego tańca.

Księżniczka, z początku niepewna, w końcu dosiadła klaczy.

A wtedy Niewiadomek doskoczył do klaczy, chwycił ją za grzywę, rozsupłał jeden ze splotów i w mgnieniu oka wszyscy troje znaleźli się przed królewskim pałacem.

— Ty oszuście! — krzyknęła księżniczka. — Tak łatwo nie dam za wygraną. Zobaczysz, że zanim poślubię króla, dostaniesz jeszcze za swoje!

Niewiadomek uśmiechał się zadowolony.

— Królu, oto Zielonowłosa Piękność.

Zauroczony urodą księżniczki król chciał ją natychmiast poślubić.

Księżniczka zażądała jednak, by najpierw sprowadzono jej wysadzaną klejnotami złotą spinkę, którą zostawiła w garderobie swojego pałacu.

Król zlecił to zadanie Niewiadomkowi pod groźbą utraty życia. Jednakże po uprowadzeniu Zielonowłosej Piękności młodzieniec bał się wrócić do jej pałacu i smutnym wzrokiem prosił swą klacz o pomoc.

— Pamiętasz tego ptaszka, którego wyswobodziłeś z sideł? — odezwała się klacz. — Wezwij go, a on ci pomoże!

Ptak zjawił się na wezwanie.

— Nie martw się, Niewiadomku! Zdobędę dla ciebie spinkę księżniczki.

Zleciały się wezwane przez niego rozmaite ptaki. Lecz żaden z nich nie był na tyle smukły, żeby przecisnąć się przez dziurkę od klucza do komnaty księżniczki. W końcu podołał temu zadaniu strzyżyk, który stracił przy tym całe swoje upierzenie. Przekazał spinkę Niewiadomkowi, który z kolei błyskawicznie dostarczył ją księżniczce.

— Pani, nie masz już żadnego innego pretekstu do tego, by opóźniać zaślubiny — powiedział król.
— Mylisz się, mój panie, jest jedna rzecz, bez której nigdy nie zostanę twoją żoną.
— Twoje życzenie to dla mnie rozkaz!
— Brakuje mi pierścionka, tego, który wpadł mi do morza, gdy do ciebie jechałam.

Także tym razem król zlecił odnalezienie pierścionka Niewiadomkowi, który bezzwłocznie wyruszył wraz ze swoją wierną klaczą w podróż. Gdy dotarł nad morze, wezwał na pomoc rybę:

— Głowa do góry, Niewiadomku, odnajdę dla ciebie ten pierścień.

Ryba niezwłocznie powiadomiła swoje towarzyszki i wieść rozeszła się po całym morzu. Wkrótce odnalazły one pierścień w odnogach koralowca.

Księżniczka musiała zgodzić się na zaślubiny.

Nadszedł dzień wesela i huczny korowód ruszył w stronę katedry.

Niewiadomek i jego klacz szli w królewskim orszaku, a następnie razem weszli do świątyni, co oburzyło wszystkich gości.

Po zakończonej ceremonii klacz zrzuciła z siebie końską skórę i oczom zebranych ukazała się księżniczka przewyższająca urodą Zielonowłosą Piękność. Chwyciła Niewiadomka za rękę i rzekła:

— Jestem córką króla Tartarii. Udaj się ze mną do krainy mego ojca, a zostanę twoją żoną.

Niewiadomek i księżniczka pożegnali zaskoczonych gości, po czym słuch po nich zaginął.

Utwór udostępniony na Licencji Wolnej Sztuki (szczegóły licencji >> klik <<).

Guido Gozzano

(ur. 19 grudnia 1883 w Turynie, zmarły 9 sierpnia 1916) – włoski poeta i prozaik. Był przedstawicielem kierunku określanego mianem crepuscolarismo, charakteryzującego się nostalgiczną nastrojowością i oszczędnym stylem. Jego najbardziej znanym dziełem jest tomik I colloqui, wydany w roku 1911. Poeta posługiwał się dystychem, tercyną i meandrem.

Czytaj więcej >>wiki<<