Anna Paczuska – Maks i Emilka. Pies i kupa szczęścia (fragment)
Posłuchaj ?
Przeczytaj ?
Maks i Emilka to rodzeństwo. Maks ma sześć lat i chodzi do zerówki. Jest bardzo mądry i wie, gdzie na mapie jest Australia. Emilka ma cztery lata i chodzi jeszcze do przedszkola. Jest trochę szalona i rysuje tęczowe koty. Maks i Emilka bardzo się kochają – no dobrze, czasem się kłócą, ale jeśli trzeba, potrafią się wspierać. Tak było wtedy, gdy koniecznie chcieli dostać pieska, a rodzice się nie zgodzili. Mama i tata ciągle mówili coś o tym, że pies to co prawda wspaniały przyjaciel, ale też obowiązek: trzeba z nim wychodzić na spacery, karmić, chodzić do weterynarza, gdy zachoruje… Maks i Emilka nie rozumieli, co to za problem – przecież chętnie by to wszystko robili. Rodzice byli jednak nieugięci i podjęli decyzję, że porozmawiają o piesku, gdy Maks i Emilka będą już trochę starsi.
Na szczęście pewnego dnia Maksa i Emilkę odwiedziła ciocia Zosia, i to nie sama, ale ze swoim pieskiem! Jamnik cioci wabił się Serdelek i dzieci go uwielbiały, bo był wesoły i tak śmiesznie biegał za piłką. Na dodatek ciocia poprosiła, żeby Maks i Emilka zajęli się Serdelkiem przez dwa dni, bo ona musi wyjechać. Maks i Emilka byli zachwyceni, obiecali opiekować się pieskiem najlepiej jak potrafią. Do wieczora bawili się i szaleli z Serdelkiem, to było świetne! Niestety, później nie było już tak różowo…
Następnego dnia mama obudziła rodzeństwo wcześnie rano.
– Emilko, Maksiu, czas wstawać! – powiedziała.
Dzieci niechętnie otworzyły oczy, ale zaraz przypomniały sobie, że przecież dziś całą rodziną mają jechać na wycieczkę.– Maksiu, wstawaj, dziś jedziemy do parku dinozaurów! – Emilka wyskoczyła z łóżka jak z procy. – Musimy się spakować! Zobaczymy tyranozaura!
– Tak, i znowu będziesz go karmiła trawą jak krowę – zaśmiał się Maks. – A to mięsożerny dinozaur, co nie, mamo?
– Kochani… – zaczęła mama. – Nie możemy dziś jechać na wycieczkę. Do parku dinozaurów
nie wpuszczą nas z psem, a przecież nie zostawimy Serdelka samego w domu na cały dzień.
Będzie tęsknił, poza tym nie wytrzyma tylu godzin bez zrobienia siusiu.
– To niesprawiedliwe! – rozpłakała się Emilka. – To ja już nie chcę mieć psa!
– Obiecaliście cioci Zosi, że będziecie opiekować się Serdelkiem, prawda? – powiedziała stanowczo mama. – Ubierajcie się, wyjdziemy z nim na spacer, a do parku dinozaurów pojedziemy w następną sobotę.
– Za to dziś możemy pojechać do lasu – zaproponował tata. – Serdelek będzie mógł pobiegać, a nam może uda się znaleźć grzyby?
– Mam w nosie grzyby! – powiedziała niegrzecznie Emilka. – W lesie jest nudno!
– Wcale nie masz w nosie grzybów, tylko gluty – burknął Maks.
Chcąc, nie chcąc, dzieci musiały wyjść z Serdelkiem na spacer. Kiedy piesek obwąchał już wszystkie krzaczki w okolicy, kucnął w trawie, i…
– O fuj, on robi kupę! – powiedział Maks i zatkał nos.
Gdy jamnik skończył, był gotów do dalszej drogi. Maks i Emilka ruszyli za nim.
– Kochani, nie tak szybko! – zawołał za nimi tata. – A kto sprzątnie psią kupę, co?
– Ale jak to, sprzątnie? – zdziwiła się Emilka.
– Po piesku trzeba posprzątać – zawyrokował tata. – Nie można po prostu zostawić kupy na trawniku, to żadna ozdoba, prawda? Poza tym, jeśli tego nie zrobimy, możemy dostać mandat. Maks niechętnie zdjął łopatką kupę z trawy i włożył do papierowej torebki, którą trzymała Emilka.
– Ale śmierdzi, co nie? – skrzywił się Maks. – Gorzej niż jak mama przypali ciasto.
– Śmierdzi kupa jak brokułowa zupa! – zrymowała Emilka, która nie cierpiała brokułów, i zatkała nos.
– No, aż tak to nie… – stwierdził Maks. – Co teraz mamy zrobić z tą śmierdzącą bombą? – spytał niepewnie.
– Torebkę z kupą trzeba wyrzucić do specjalnego kosza na psie odchody – powiedział tata. – Takie pojemniki są zwykle kolorowe i jest na nich narysowany pies.
Zadanie zostało wykonane, więc Maks i Emilka poszli z pieskiem do parku. A tam Serdelek zobaczył kota, zerwał się Maksowi ze smyczy i zniknął między drzewami! Dzieci barzo się zmartwiły, wszędzie szukały pieska, wołały: Serdelku, Serdelku! Ale jamnik nie wracał. Rodzeństwo wyruszyło więc na poszukiwania pieska.
– I co my teraz powiemy cioci Zosi? – chlipała Emilka.
Maks chciał pocieszyć siostrę, ale wtedy zauważył Romka, osiedlowego łobuza. Romek trzymał na smyczy swojego wielkiego jak cielak psa Brutusa, którego bali się wszyscy
w okolicy. Chłopak miał na ramionach duży plecak, a w środku coś się ruszało!
– Ciekawe, co on tam ma? – zastanawiał się Maks.
– Musimy to sprawdzić! – zdecydowała Emilka.
Dzieci ostrożnie ruszyły w stronę Romka i jego psa. W tym czasie Brutus kucnął na środku chodnika i zrobił naprawdę wielką kupę. Ku zdziwieniu rodzeństwa Romek nie
sprzątnął jej. Rozejrzał się tylko na boki, żeby sprawdzić, czy w pobliżu nie ma żadnego policjanta, który na pewno dałby mu za to mandat. A potem po prostu żwawo ruszył przed siebie. Emilka była oburzona. Szybko podbiegła do chłopaka.
– Dlaczego nie sprzątnąłeś po swoim psie? – spytała odważnie dziewczynka. –
W taką dużą kupę ktoś może wejść i się pobrudzić! – Romek nie zwolnił kroku.
– Zmiataj stąd, mała – zezłościł się chłopak. – Ja mam już dwanaście lat i nie
słucham przedszkolaków! Co wy tu w ogóle robicie sami, co?
– A co masz w tym plecaku? – zapytał Maks.
– Nie wasza sprawa. Idźcie stąd! – powiedział niegrzecznie Romek.
W tym momencie z jego plecaka dobiegło znajome popiskiwanie.
– On uwięził Serdelka! – krzyknęła Emilka. – Oddawaj naszego pieska, ty złodzieju jamników!
– Znalazłem go, więc jest mój! – zaśmiał się chłopak. – Mój Brutus zje go sobie na śniadanie,
ha, ha! A teraz zmiatajcie stąd, bo poszczuję was moim psem!
– Nigdzie nie idziemy bez Serdelka! – Emilka tupnęła nogą i razem z Maksem próbowała zabrać Romkowi plecak. Chłopak był silniejszy o d nich, jednak podczas szamotaniny suwak w plecaku rozpiął się i ze środka wyskoczył Serdelek, który na widok dzieci zaczął merdać ogonem.
– Uciekamy! – krzyknął Maks i wziął Emilkę za rękę. Jamnik ruszył za nimi.
Mimo że dzieci biegły najszybciej, jak potrafiły, Romek i Brutus szybko ich dogonili. Chłopak już prawie chwycił Maksa za koszulkę, gdy nagle… poślizgnął się i przewrócił.
– O fuj! – krzyknął przerażony Romek.
Maks i Emilka odwrócili się i zobaczyli, że chłopak wpadł w kupę Brutusa, której nie
sprzątnął. Był teraz cały brudny i na pewno nie pachniał przyjemnie.
– Jeszcze mnie popamiętacie! – odgrażał się Romek, ale Maks, Emilka i Serdelek byli już przy swoim bloku. (…)
Anna Paczuska – Maks i Emilka. Pies i kupa szczęścia; Wydawnictwo RM
ISBN: 978-83-7773-996-9
Liczba stron: 24
Oprawa: miękka
Opis: Maks ma sześć lat i chodzi do zerówki. Jest bardzo mądry: umie już czytać i wie, gdzie na mapie jest Australia. Emilka, ma cztery lata i chodzi jeszcze do przedszkola. Jest trochę szalona, dużo tańczy, ciągle coś śpiewa i rysuje tęczowe koty. Razem mają mnóstwo przygód, z których wyciągają wiele życiowych lekcji. Tym razem dowiadują się, z czym wiąże się opieka nad zwierzęciem. Czy uda im się właściwie zająć się serdelkiem i pogodzić obowiązki z marzeniami o przygodach w parku dinozaurów?
Przejdź na stronę Wydawnictwa ? klik
Anna Paczuska
Z wykształcenia nauczycielka języka polskiego i redaktorka. Autorka poradników, scenariuszy filmowych i książek dla dzieci („Warszawa moja stolica”, serie: „Kolorowa edukacja” , „Maks i Emilka”). Mama Maksa i Emilki, dla której dzieci są największą inspiracją.
Strona Anny >> klik <<
Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Dowiedz się więcej ? klik.
Zostaw komentarz