Julia Duszyńska – Cudaczek-Wyśmiewaczek – Cała zima u pana Beksy
Posłuchaj
Przeczytaj
Chwalił sobie Cudaczek-Wyśmiewaczek nową gospodę. Pan Beksa płakał o byle co. Jak nie płakał, to beczał. Jak nie beczał, to się mazał. Jak się nie mazał, to się mazgaił. Jak się nie mazgaił, to szlochał. Ojej!
Cudaczek-Wyśmiewaczek parę razy dostał boleści z przejedzenia. Bo ta nieszczęśliwa mina pana Beksy była taka śmieszna! I te łzy, co kap… kap… kapały z oczu i… i z nosa, były takie śmieszne! I te usta otwarte, jakby Beksa chciał połknąć krokodyla, były takie śmieszne!
Uderzył się w łokieć o drzwi albo o krzesło i w bek. Mama wychodziła bez niego, znowu bek. Czapki nie można znaleźć i w bek. Nie, Cudaczek-Wyśmiewaczek nie mógł trafić lepiej. Mieszkał u pana Beksy prawie całą zimę i nigdy nie miał pustego brzuszka.
Jednego dnia zaczęła się muzyka, ledwie pan Beksa oczy otworzył.
— Wstawaj, bo się spóźnimy do szkoły — mówi mama. — Już siódma wybiła.
— Uuu… ja chcę spać.
Potem przy myciu:
— Wodaaa… ziiimnaaaa… Iiiii!…
Potem przy śniadaniu:
— Uu… buu… kożuch w mleku!…
No i do szkoły poszedł z bekiem, bo mama nie pozwoliła iść bez rajtuzów.
— Buu… a Jurek był wczoraj bez rajtuzów!… Buu!…
Szedł pan Beksa ulicą i pochlipywał o te rajtuzy. A Cudaczek zaśmiewał się a zaśmiewał. Wtedy pan Beksa zobaczył, że chłopcy przed szkołą lepią bałwana. Zapomniał o rajtuzach i pobiegł pędem.
Nagle pac! Coś trafiło go w ramię. Piguła.
Nie zabolało go. Taka tam mała piguła! Ale trochę śniegu nasypało się za kołnierz. Pan Beksa poczuł niemiłe zimno na szyi i… w bek.
Stał i płakał, póki go nie zabrała starsza dziewczynka do szatni. Tam zdjęła mu płaszcz, otrząsnęła ze śniegu i chciała mu wytrzeć szyję. Ale szyja już sama wyschła.
Dziewczynka wzruszyła ramionami i odeszła. A pan Beksa otarł zabeczaną twarz i też poszedł do klasy.
Ledwie usiadł, ledwo pani weszła, nowe nieszczęście. Władek, który siedział w pierwszej ławce, odwrócił się do Beksy. Zwinął lewą rękę w trąbkę i podstawił pod oko. A prawą zbierał niby łzy z oczu i wpuszczał do tego niby garnuszka.
Cudaczek-Wyśmiewaczek trzyma się za pękaty brzuszek i tańczy na kołnierzu pana Beksy, że tylko mu się trzęsie głowa jak cebula. A pan Beksa spojrzał na kolegę i w bek!
— Czego płaczesz? — pyta pani nauczycielka.
— Bo mnie… prze… ee… drze… źnia…
Zaczęła go pani nauczycielka zawstydzać, że taki duży uczeń i o byle co płacze. Więc pan Beksa chciał przestać, ale zobaczył, że jego chustka cała już mokra i nie ma czym obetrzeć zapłakanych oczu ani nosa.
— Uuuu… — zaczął rozpaczać na nowo.
Cudaczek-Wyśmiewaczek przechylił się, spojrzał i… zrobiło mu się nagle niedobrze. Panu Beksie kapało z oczu i z czerwonego nosa, i z otwartych ust. Już nie był śmieszny. Był obrzydliwy.
Cudaczek-Wyśmiewaczek złapał się za brzuszek, złapał się za gardło i na łeb, na szyję zeskoczył na podłogę. W paru susach był przy drzwiach i wyskoczył dziurką od klucza.
Niedobrze! Mdli! Oj, jak okropnie mdli. A za drzwiami słychać jeszcze chlipanie tego beksy. Uciekać! Uciekać, gdzie pieprz rośnie!
Przez długi korytarz pędził Cudaczek-Wyśmiewaczek. Z całej siły przytrzymywał pękaty brzuszek. Wpadł na schody. W dół po schodach! Galopem!
Opamiętał się dopiero na ulicy, kichnął, splunął, odetchnął i powiedział:
— Mam go dosyć! Nie wrócę za nic! Pfuj, jak mnie wciąż mdli!
Zobaczył naprzeciwko aptekę i poszedł powąchać jakich kropli trzeźwiących.
Julia Duszyńska
(ur. 2 lutego 1894 w Wołsku, Rosja, zm. 20 listopada 1947 w Otwocku) – polska pisarka, autorka książek dla dzieci. Była współautorką Elementarza dla I klasy z 1938 r. W latach 1935-39 była członkiem zespołu redakcyjnego pisma dziecięcego „Słonko”.
Czytaj więcej >>wiki<<
Zostaw komentarz