Agata Półtorak – Bajki z dna Bałtyku – Wszystkie dzieci Chełbii Modrej

Posłuchaj ?

Przeczytaj ?

Większość ludzi słysząc słowo „meduza” wyobraża sobie galaretkową przezroczystą parasolkę albo kapelusz od grzyba dryfujący wśród fal. Ale nie wszystkie meduzy wyglądają tak samo, nie mówiąc już o ich dzieciach, które zupełnie nie przypominają parasolki. Meduzy zamieszkujące Morze Bałtyckie miały naprawdę rozmaite formy. Niektóre, jak na przykład Halitolus, były tak maleńkie, że trudno byłoby je dostrzec gołym okiem. Prawdziwym olbrzymem wśród meduz była Bełtwa Włosiennik, która w czasie silnych sztormów wypływała nieraz z głębin morskich. Zachwycała swym olbrzymim barwnym kloszem i jednocześnie siała przerażenie wiązką długaśnych, parzących czułek. Biada małym rybkom, które dostałyby się w tę zabójczą pułapkę. Większość tych meduz wolała jednak chłodne i bardziej słone głębiny. Tak więc prawdziwą królową płytszych wód była Chełbia Modra i o niej będzie ta bajeczka. Chełbia Modra wiodła dość swobodny żywot. Przemierzała wody Zatoki Gdańskiej lekkimi ruchami galaretkowego klosza. Poruszała się tak, jak gdyby tańczyła jakiś podwodny balet.
Niektóre zwierzątka zazdrościły jej tej gracji i wolności. Gdy wiał wiatr, poddawała się ruchom fal i pozwalała unosić gdziekolwiek, nawet na drugi koniec Bałtyku. Złośliwe Omułki, które całe życie siedziały przytwierdzone do przedmiotów na dnie, obmawiały Chełbię Modrą, śmiejąc się z niej bezlitośnie.
— Ha! Ha! Hal… Płynie tam, gdzie ją fala niesie. Nie ma w niej krztyny siły i woli!
— Latawica jedna! Nigdzie miejsca nie zagrzeje!
— A niech sobie pani wyobrazi, jak można dobrze wychować dzieci, nie mając żadnego domu! To ostatnie zdanie usłyszała Chełbia Modra przepływająca nieopodal.
— A żebyście wiedziały złośnice, że moje dzieci tutaj pozostaną! —wykrzyknęła gniewnie.
— Ho, ho, ho… Baju, baju, będzie meduza w raju! — przygadały Omułki i parsknęły gromkim śmiechem. Minęło kilka tygodni. Silne jesienne szkwały pomarszczyły powierzchnię morza. Wielu krewnych Chełbii Modrej spienione fale wyrzuciły na brzeg. Ona sama też przepadła nie wiadomo gdzie.
— No i nie ma tej galaretkowej baletnicy! — cieszyły się Omułki.
— Pewnie opala się na plaży w Sopocie! — parsknęła któraś.
— Razem ze swoimi dziećmi! — przygadała inna nieżyczliwie. Lecz któregoś dnia Omułki odkryły coś bardzo dziwnego. Wszędzie wokół nich: na kamieniach, drewnianych belkach leżących na dnie.
Ba! Mało tego! Nawet na ich skorupkach! Dosłownie wszędzie roiło się od śmiesznych maleńkich polipków wymachujących długimi cienkimi czułkami. Kołysały się lekko w rytm ruchu fal, lecz mocno trzymały się podłoża jedną krępą nóżką.
— Ach! Co to za plaga! — wykrzykiwały Omułki.
— Precz! Precz z naszej kolonii! Jednak mimo iż starały się ze wszystkich sił pozbyć intruzów — polipy tkwiły niewzruszone, chichocząc cicho. Wreszcie Omułki dały za wygraną.
— Możemy przynajmniej wiedzieć, kim wy w ogóle jesteście?
— My? My jesteśmy dzieci meduzy. Wszystkie dzieci Chełbii Modrej! A więc jednak Chełbia miała rację! Jej dzieci przez całą zimę pozostały w zatoce, wśród Omułków. Na wiosnę rozpierzchły się po falach, zmieniając w setki maleńkich galaretkowatych meduzek.

Wydawnictwo Marpress na #TataMariusz

Agata Półtorak dzięki Wydawnictwu Marpress

Wydawnictwo założone przez Państwa Kaweckich w 1991r. Powstało z potrzeby tworzenia dobrej literatury. Zespół wydawniczy stawia sobie za cel troskę o dorobek autorów i żywy kontakt z czytelnikami.

Znajdziesz tutaj najwyższej jakości literaturę związaną z Trójmiastem, regionem i morzem. Poznasz Polskę od strony fascynującej historii i wielowiekowej tradycji morskiej.

Wierzymy, że książki przybliżają ludzi i środowiska. Jednym zdaniem – książką skracamy dystans.”

Strona Wydawnictwa Marpress >>klik<<

Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Dowiedz się więcej ? klik.